Kut v platni i Prawy Filar, Strzelecka Turnia
W Tatrach cały czas letnie warunki, jedziemy więc na dwa dni do Doliny Staroleśnej by po raz kolejny zakończyć sezon. Pierwszego dnia skupiamy się na Strzeleckiej Turni, gdzie jakiś czas temu wypatrzyłem ciąg pięknych zacięć w ścianie – prowadzi nimi droga Kút v platni. Kluczowy wyciąg tej drogi to zagadka - jego trudności opisane są bowiem jako V+ w porywach do VII 😉. Plan zakłada zrobienie jeszcze jednej drogi przed udaniem się na nocleg do Zbójnickiej Chaty - popularnego Prawego Filara (V+).
Pod ścianą stajemy przed 10-tą i oprócz standardowego sprzętu uzbrajamy się wyjątkowo w szalik Polski, w końcu 100-lecie odzyskania niepodległości zobowiązuje! Ruszam na pierwszy wyciąg, który prowadzi pięknym płytowym zacięciem – 40 metrów wspinania w trudnościach do V+ skutecznie mnie rozgrzewa, a po dotarciu do wygodnego stanowiska mam ładny widok na okolicę. Ściągam Szymona i ruszam dalej – przechodzę kolejne (łatwiejsze) zacięcia, płyty między trawami i gdy kończy mi się lina, przechodzimy na lotną. Tak docieramy pod kluczowy wyciąg.
Ponieważ podczas naszych ostatnich wspinaczek to mi przypadało prowadzenie najtrudniejszych wyciągów, tym razem cruxa muszę Szymonowi odstąpić żeby mu nie było smutno 😊. Pozostaje mi przyglądanie się jak kolega prowadzi kapitalne zacięcie, które okazuje się dość wymagające. Słowackie wyceny mówią o przedziale V+ do VII, my natomiast szacujemy trudności na ok. VII-. Dodatkowo smaczku dodaje fakt, że praktycznie na całej długości trzeba zakładać własną asekurację. Po tym pięknym odcinku Szymon przechodzi od razu kolejne zacięcie, już łatwiejsze, ale również ładne i zajmujące. Po chwili podążam śladami kolegi i melduję się na ostatnim stanowisku. Kút naprawdę warto zrobić! Zbiegamy pod ścianę, pijemy kawkę i szykujemy się do drugiej drogi.
Nasz wybór pada na Prawy Filar, prowadzę całą drogę, mam więc możliwość pobawienia się wariantami. Zaczynamy płytami wprost, po czym odbijam na prawo od ostrza filara, zgodnie ze słowackim topo – tutaj czeka mnie ładny odcinek wyceniany na V-. Z trawiastej półki startuję w prawo i po chwili do góry, teren jest lity ale nie wygląda na chodzony. Wspinam się jednak intuicyjnie, kierując się w stronę ostrza filara, trudności nie przekraczają V-ki. Po 60 metrach docieram do stanowiska na wielkiej półce z kolebą – jeden wyciąg mi więc gdzieś wcięło... Ściągam Szymona i podchodzimy do tego stanowiska pod zacięciem, na którym już dziś byliśmy. Tym razem jednak ruszam w ładną płytę filara z trudnościami ok. V+.
Kończymy drogę, zbliża się zmrok, mimo tego namawiam Szymona by zrobić jeszcze szybką graniówkę na szczyt. Po kilku minutach stajemy na wierzchołku Strzeleckiej, która z drugiej strony przypomina pastwisko więc z zejściem nie ma problemu nawet po ciemku. Godzinę później docieramy do Zbójnickiej Chaty, która jest prawie pusta (1 Polak), wieczorem nie musimy więc stać w kolejce po piwo, a nastęnego dnia po raz kolejny delektujemy się wspinaniem w samotności, tym razem na Małym Lodowym (RELACJA).