Wachowicz, Mnich
Droga Wachowicza na Mnichu mimo niewielkiej długości jest niewątpliwie jedną z tatrzańskich perełek. Efektowna linia poprowadzona wzdłuż zacięć przecinających środek wschodniej ściany oferuje przepiękne i różnorodne wspinanie rodem z najlepszych alpejskich klasyków. Po re-ekipacji przeprowadzonej w 2006 roku drogę przechodzi się na trzy wyciągi (40m-30m-20m), z których dwa kluczowe wyposażone są w spity – na uzupełnienie wystarczy minimum własnego sprzętu. Zdecydowanie warto rozważyć tzw. Kombinację Dawidowicza czyli połączenie Wachowicza z Baryłą-Stonawskim (VIII/VIII+) – w ten sposób uzyskujemy świetne i logiczne połączenie ciągu zacięć pod i nad Dolnymi Półkami.
Na wspomnianą Kombinację wybrałem się rok temu z Błażejem – niestety kontuzja kolegi po niefortunnym locie spowodowała, że skończyło się na Baryle (RELACJA). Tym razem towarzyszy mi Romek i decydujemy się tylko na Wachowicza, planując później dodatkowo Superatę Młodości (VIII+/IX-), na której rok wcześniej dopadł mnie deszcz (RELACJA). Jak się okaże historia lubi się powtarzać 😉. W drodze pod Mnicha jest jeszcze słonecznie, gdy tylko jednak przechodzimy półkami na ścianę wschodnią wiatr zaczyna nawiewać chmury. Póki co skała jest jednak przyjemnie nagrzana i wspinanie rozpoczynamy w dobrych warunkach.
Pierwszy wyciąg startuje ryską (V+), która po kilku metrach odchodzi w lewo (hak) i doprowadza do płyty, gdzie zaczynają się spity. Tutaj czeka ciekawy i wymagający fragment (ok. VIII) – po kilku bulderowych ruchach przechodzimy do zacięcia i kontynuujemy nim aż do wyraźnej „rampy” odchodzącej w lewo. Idziemy nią korzystając z odstrzelonej płyty powyżej (VI) i po przewinięciu za kant wchodzimy do pięknego, technicznego zacięcia (VII) z cienką ryską. Na deser czeka niebanalne wyjście do stanowiska za kantem – Romek wyjeżdża na gładkiej płycie, na szczęście łapie obłą krawędź i wydostaje się na półkę broniąc OS-a 😊. Po chwili jestem obok kolegi i szykuję się do prowadzenia drugiego odcinka.
Na początek wracamy do zacięcia (VII-), idziemy nim do góry i czujnie przewijamy się do Gładkiego Zacięcia powyżej (które to według nas jest całkiem przystępne, max VIII-). Po dotarciu do okapu (który forsuje Misterium Nieprawości) czeka nas męczący trawers w prawo z obniżeniem (VII) i siłowe wejście na małą półkę, gdzie można złapać oddech przed wieńczącą trudności przewieszką (VII+). Jej przejście okazuje się wcale nie takie oczywiste – mocno „wybrany” ryzykuję w końcu z ustawieniem i niestety nie trafiam z wyborem. Po chwili wiszenia wszystko jest jasne, zdradzam więc patent koledze i wracam na stanowisko – wyżej czeka już bowiem dość oczywisty szóstkowy fragment. Romek sprawnie fleszuje wyciąg, nie dając mi szansy na powtórkę – zadowalam się jednak czystym przejściem na drugiego.
Trzeci odcinek to właściwie formalność – zaczynamy bujnie porośniętą trawą rysą (V) i pokonujemy krótkie zacięcie (V+), z którego przewijamy się do stanowiska na Górnych Półkach. Na ten fragment przydadzą się 2-3 małe/średnie friendy (0.2-0.5) – wcześniej wykorzystać można je było do uzupełnienia asekuracji pomiędzy spitami.
Po dwóch szybkich zjazdach ścianą północną robimy krótką przerwę i mimo, że jest pochmurnie, wietrznie i wilgotno postanawiamy iść na Superatę – chociażby treningowo 😊. Drogę opisywałem już poprzednio (TUTAJ), tym razem więc tylko pokrótce o kolejnej wizycie. Już na pierwszym wyciągu (VII) czuję, że warunki nie sprzyjają – udaje się przejść bez powtarzania, ale wcale nie jest to spacer. Na kolejnym odcinku (VIII-) wilgotne stopnie stanowią już znacznie większy problem – wkładam sporo wysiłku w pierwszej próbie i niestety palę ją dwa metry przed końcem. Po nieudanej wstawce Romka udaje mi się czysto powtórzyć całość, jak się okazuje walka idzie jednak na marne. Gdy tylko bowiem zaczynamy ostatni wyciąg (VIII+/IX-) robi się paskudnie – wieszam kilka ekspresów i puszczam świeższego kolegę licząc na cud. Niestety zaczyna padać, poddajemy się więc i kończymy drogę w stylu VIII- A1 😉. Obiecuję sobie, że jeżeli będę chciał kiedyś wrócić to tylko przy pięknej pogodzie!