21/04/2024Tagi: Podsumowania

Podsumowanie sezonu zimowego 2023/2024

Krótkie streszczenie sezonu zimowego oraz wykaz relacji, jakie pojawiły się na blogu w tym okresie, wraz z linkami do opisów dróg. Niestety stało się to co kiedyś stać się musiało - po kilku latach kolekcjowania coraz trudniejszych zimowych klasyków przyszedł słabszy sezon. Do wyjątkowo niekorzystnych warunków uniemożliwiających efektowne działanie przez większość zimy doszła kontuzja po niebezpiecznym locie, która właściwie zakończyła moje działanie. Stanęło na zaledwie 7 drogach (ok. 2120 metrów i 42 wyciągi) w Tatrach, wśród których brakło głównych celów - pozostało cieszyć z kolejnych dni w górach. Fajnym urozmaiceniem był wyjazd na Sycylię, podczas którego udało zrobić się cztery wielowyciągi. Na blogu pojawiła się też kolejna aktualizacja opracowania dotyczącego wybranych dróg zimowych w Tatrach -> Polecane drogi zimowe w Tatrach (M2 do M7+).

Sezon zimowy rozpoczynam z Michałem i Szymonem odśnieżając w połowie grudnia jeden z filarów na Solisku MłynickimZlaty pilier (M5- 300m OS), będący ciekawą alternatywą dla dróg na Tępej. Przełom roku to wspomniane wspinanie w ciepłej skale - tym razem w oferującym ogromne możliwości sycylijskim masywie Monte Gallo. Podczas kilku dni przechodzimy z Anią cztery "górskie" drogi, które z czystym sumieniem nazwać można lokalnymi perełkami - trudniejsze Palermo in love (VIII- 310m RP) Orizzonti contrapposti (VIII- 305m OS) oraz przystępniejsze Pilastro Ovest (VII 270m OS) i Canto del Gallo (VI+ 350m OS)

Styczeń w Tatrach mija pod znakiem kiepskiej pogody - na zmianę albo sypie albo mocno wieje. W drugim przypadku można poszukać celu niżej, stąd też wizyta z Mateuszem i Michałem na Galerii Szatana, gdzie przechodzimy Popradską cestę (M6 260m RP). Linia poza efektownym kluczowym wyciągiem, na pozostałych oferuje naprawdę sporo ładnego mikstowego wspinania! Tydzień później z drugim wspomnianym kolegą ponosi nas fantazja - ruszamy pod północno-wschodnią ścianę Małego Młynarza, chcąc spróbować zmierzyć się z planowanym od dawna Korosadowiczem (ok. M7-). Po przygodowym podejściu obklejona śniegiem ściana nas nie wpuszcza i kończy się na wycieczce na Wyżnią Skoruszową Przełęcz - tutaj więc bez relacji 😉. Drytoolowo odwiedzam re-ekipowaną Dolinę Wrzosy oraz wracam do Lutyni, która jest świetna pod kątem górskich formacji - opis obu rejonów pod linkami.

W pierwszy słoneczny od kilku tygodni weekend w Tatrach wybieramy się z Michałem i Szymonem na Halę Gąsienicową - w planach był Leporowski na Kozim ale widząc zaklejone śniegiem płyty skręciliśmy na WHP114 (M5+ 300m OS) na Kościelcu. Jeden z okolicznych klasyków ma w sumie dwa trudniejsze wyciągi w kopule szczytowej – zwłaszcza ten z trawersem zapada w pamięć. Cztery dni na koordynowanym przeze mnie obozie klubowym nad Morskim Okiem minęły podobnie jak cały sezon pod znakiem kiepskiej pogody i słabych warunków. Na zaplanowane drogi nie było szans, pozostały więc cele „rezerwowe”. Na początek robiony podczas zawieruchy z Michałem i Szymonem Sen Zielonych Motyli (M6 350m FL) na Kazalnicy Cubryńskiej - droga ciekawa i różnorodna, będąca trudniejszą alternatywą dla Jagiełło-Roj, z którą dzieli ostatnie wyciągi. Nazajutrz z Michałem w przerwach między opadami deszczu (!) całkiem długa jak na Bulę kombinacja z jednym trudniejszym wyciągiem - Pewnego razu na Buli (M6- 260m OS). Ostatniego dnia Mączka (M7- 250m RP) na Liliowej Kazalnicy z Michałem i Tomkiem - jedyny trudny wyciąg na drodze to ciekawy ale i wymagający trawers pod dachem. Zanim jednak do niego dotrzemy wyjeżdżam ze słabym śniegiem, zaliczając długi lot z wyrwanymi przelotami. Mimo iż obywa się bez śmigła, mój żmudnie rehabilitowany od kilku miesięcy bark zostaje wręcz rozsadzony od środka - rękę podnieść będę mógł do góry dopiero po dwóch tygodniach...

Gdy więc w marcu robią się w końcu jako-takie warunki (dobrych nie będzie już do końca sezonu) pozostaje mi jedynie kibicować innym zimowym łojantom. Samemu nie mogąc już wytrzymać bez Tatr, w ramach rehabilitacji wybieram się z Łukaszem na małą alpiniadę, Żleb Staniszewskiego (WI3 400m OS) na Granatach. W dolnej części żlebu łatwiejsze fragmenty są w dobrym firnie, na kluczowym wyciągu w najstromszym miejscu jest tylko mały placek lodu i nieco za miękki śnieg, do tego góra drogi jest całkowicie zabita śniegiem, odśnieżamy więc górny odcinek Filara Staszla. Oczekiwana re-aktywacja sezonu zimowego w kwietniu nie następuje - podczas Świąt Wielkanocnych sypie (jedziemy więc z Anią powspinać się na Istrii), a następnie temperatura skacze do plus 15 na 2500m - dwa razy odwiedzam więc Osterwę ale już na drogi letnie...

Linki do relacji z Tatr w sezonie zimowym 2023/2024 (chronologicznie):

Pozostałe wpisy w sezonie zimowym 2023/2024:

W galerii poniżej po 1-2 zdjęcia z wymienionych powyżej dróg/wpisów.