Puskas i Magicke Oko, Szarpane Turnie
Zaczynamy letni sezon taternicki - jeszcze w sobotę byłem na Jurze, jednak po otrzymaniu kilku informacji o dobrym warunie w Tatrach, zmieniam plany i umawiam się z Grześkiem na akcję w górach. Rano pojawiamy się nad Popradzkim Stawem i ruszamy wgłąb Doliny Złomisk. Mamy pewność, że południowo-wschodnia wystawa Szarpanych Turni będzie sucha, decydujemy się więc na kolejnego klasyka z listy - drogę Puškáša (VI+). Ponieważ ściana nie jest wysoka, mamy też nadzieję, że uda nam się spróbować zrobić jeszcze jedną drogę - prowadzące płytami Magické oko (VII).
Śniegu na podejściu brak, zalega tylko w żlebach, bezpośrednio pod niektórymi ścianami oraz w zacienionych miejscach. Gdy docieramy pod ścianę, na drodze Puškáša są już dwa zespoły - jeden kończy drogę, drugi jest w połowie. Na szczęście więcej osób się nie pojawia, jest więc szansa na spokojne wspinanie. Pierwsze dwa wyciągi prowadzi Grzesiek - początek to łatwe dojście do stanowiska, nad którym jest kluczowy odcinek - bulderowe wejście na płytę z cienką rysą. Asekuracja jest bardzo dobra (ring pod cruxem a wyżej super siada własny mały sprzęt), a wspinanie ciekawe i zajmujące. Zmieniamy się na prowadzeniu, szybko przechodzę równie ciekawy, ale krótki wyciąg numer trzy. Ostatni odcinek jest dłuższy i prowadzi wzdłuż rys. Zjeżdżamy Kominem Komarnickiego pod zachodnią ścianę (równo 60 metrów) i schodzimy kawałek by wrócić na stronę południową, gdzie zostawiliśmy plecaki. Krótki odpoczynek i wracamy w ścianę.
Dłuższy opis drogi znajdziecie we wpisie z roku 2024 - TUTAJ.
Droga Magické oko na większości schematów startuje dopiero na płytach, gdzie znajduje się drugie stanowisko ze świetnej drogi Plška. My jednak sugerujemy się innym topo, na którym pierwsze wyciągi prowadzą prawą częścią ściany, za drogą Bravo Mozart. Grzesiek przechodzi kilkanaście metrów bardzo kruchym i stresującym terenem, następnie zbliża się do rysy wypatrzonej przez nas z dołu, jednak widząc jak kolejne metry wyglądają (glony, porosty), wraca na półkę i przetrawersowuje do pierwszego stanu z Plška. Tutaj spotykamy polski zespół, wspinający się wcześniej przed nami Puškášem. Dzięki ich uprzejmości ruszamy przodem - Grzesiek najpierw przechodzi kilka metrów do kolejnego stanowiska, po czym nie zatrzymując się przechodzi szóstkową płytę oraz okapik, za którym jest kolejne wspólne stanowisko z drogą Plška.
Czas na moje prowadzenie - kluczowy wyciąg (VII) prowadzi po połogiej płycie praktycznie pozbawionej chwytów - dobra praca nóg wystarcza by przejść ten odcinek (asekuracja to 3 spity na całej długości, w połowie można coś dołożyć). Po przejściu tego odcinka, droga łączy się już z Plškiem - pozostają więc na koniec dwa warianty by wyjść ze ściany. My wybieramy ten prostujący (VI), który okazuje się bardziej wymagający niż myśleliśmy - głównie przez mokre chwyty w rysie. Dajemy jednak radę i po raz drugi meldujemy się na rampie, po czym ponownie zjeżdżamy kominem. Pierwszy tegoroczny letni wspinaczkowy w dzień w Tatrach uważamy za bardzo udany 😊.