Korosadowicz, Żółta Ściana i Filar Cagasika (wariant), Pośrednia Grań
O przejściu północno-wschodniej ściany Pośredniej Grani myślałem już od jakiegoś czasu. Rejon ten jest rzadko odwiedzany przez wspinaczy i nawet na temat najbardziej znanej drogi, Filaru Cagašíka (VI), informacji na Internecie jest bardzo niewiele i jak się później okazało, w większości są błędne 😊. Na wspinanie umawiam się tym razem z Michałem i obaj nie mamy wątpliwości – będzie górsko i przygodowo. Zanim jednak wejdziemy w upatrzony Filar, proponuję dodatkowo drogę na położonej poniżej Żółtej Ścianie, kombinacja taka wręcz się narzuca – zamiast żmudnie podchodzić piarżystym żlebem, możemy przewspinać kilka wyciągów więcej. Droga Korosadowicza (V) nadaje się do tego idealnie, jest ładna, krótka i nietrudna - w sam raz na rozgrzewkę.
Wspinanie na Korosadzie rozpoczyna się łatwą (III-IV) skośną załupą, prowadząc ten wyciąg jestem mocno zaskoczony, że jest gęsto obity spitami – najwyraźniej słowaccy instruktorzy urządzili sobie drogę szkoleniową. Na gotowe stanowisko ściągam Michała i ruszam dalej – tym razem robię swój wariant nie trawersując mocno w lewo, a wspinając się skośnie do góry po połogiej płycie. Na oryginalną drogę wracam pod kominem – kolejne kilkanaście metrów to naprawdę fajne czwórkowe wspinanie (jedno trudniejsze i ciekawe miejsce za IV+), spity nadal obecne. Kończę wyciąg w miejscu z jednym spitem, gdzie nasza droga idzie trawersem w lewo, a dalej do góry biegnie Droga Płytami, którą robiłem rok wcześniej z Jackiem i Ryśkiem (RELACJA). Kolejny odcinek na Korosadowiczu jest kluczowy – pokonać trzeba czujny trawers, po czym wchodzimy w dobrze uklamioną ściankę. Dalej trudności się kończą, od razu idę więc do góry i po wyjściu na przełączkę zakładam stanowisko i ściągam kolegę. Drogę zrobiliśmy w nieco ponad godzinę, na trzy wyciągi. Dalej idziemy granią do góry i kruchym kominem zjeżdżamy do żlebu, tylko trochę poniżej wejścia w Filar Prostredneho Hrotu.
Wspinanie rozpoczynamy według schematu – od lewej strony, wyciąg ma około 40 metrów i jest kruchy, przy czym nietrudny (III-IV). Mamy jeszcze nadzieję, że wyżej na Filarze będzie pięknie i lito 😉 Michał ściąga mnie na stanowisko (haki) i rusza dalej – najpierw kilka metrów trawersem w prawo, po czym zacięciem do góry. Dalej do przejścia jest ładna wielka płyta z czterema rysami – zgodnie z opisem trzymamy się drugiej rysy od prawej (V). Nad płytą jest stanowisko z haków, po chwili dołączam więc do kolegi w tym miejscu. Trzeci wyciąg idzie skośnie w lewo, po kilkunastu metrach dochodzimy pod zagruzowany komin (zresztą luźne kamienie czają się prawie wszędzie), który omijamy lewą stroną. Nad kominem Michał nie skręca zgodnie z foto-topo w prawo, a wspina się dalej ładnym długim zacięciem (V+) z drogi Memento.
Po drodze nie robi stanowiska i do kolejnego napotkanego (haki) brakuje mu 10 metrów, muszę więc podejść. W tym miejscu spędzamy sporo czasu, zastanawiając się co dalej – w jedynym dostępnym na necie polskim opisie autor podaje by iść w lewo, schemat i foto-topo ewidentnie wskazują jednak by ostrogę filara z dwoma wyraźnymi płytami z czarnymi porostami mijać po prawej. W lewo bez wątpienia idą bowiem trzy inne drogi (Korosadowicz, Rybička-Šmíd oraz dalej Memento). Po dokładnej analizie okazuje się, że autorzy opisu poszli Korosadem lub R-S, a jeszcze inny komentujący opis skręcił z tej samej drogi do góry w trudności ostatniej wymienionej drogi...
Decydujemy się próbować zgodnie z foto-topo i schematem - niepewnie ruszam do góry. Górna połowa ściany miała być ładna i lita, może i taka jest na którejś z wymienionych dróg… Cagašík bowiem w tym miejscu idzie najpierw porośniętymi płytami (brak asekuracji na długim odcinku), po czym wchodzi w paskudne zacięcie z ruchomymi odstrzelonymi płytami (V+ i krucho). Wyciąg kończy się zgodnie z foto-topo i schematem na turniczce z balkonikiem poniżej (stary hak wypadł ze stanu i leżał na ziemi 😊). Stąd wg materiałów należy iść pionowo do góry, jednak po 30 minutach mojego poszukiwania dogodnego, litego i niezarośniętego odcinka dochodzimy do wniosku, że „tam chyba nikt nie chodzi”. Jakikolwiek napotkany hak powyżej pomógłby w upewnieniu się, że mimo stanu skały to tam właśnie mamy iść, nic jednak nie znajduję. Przewijam się więc bardziej na prawo i wchodzę w ciasne zacięcie – po kilku metrach okazuje się, że nie był to zbyt trafny wybór bo prawie wszystkie chwyty i stopnie się ruszają, a na wyjściu z zacięcia wisi kilka luźnych, dużych kamieni. Z duszą na ramieniu i iluzoryczną asekuracją (wkładanie czegokolwiek w rysy powoduje ruch wszystkiego wkoło) pokonuję ten odcinek, obciążając chwyty i stopnie tak delikatnie jak tylko się da. Po wyjściu z zacięcia wracam w lewo w kierunku ostrza filara, gdzie dalej powinien prowadzić Cagašík. Ściągam klnącego głośno i równie jak ja zszokowanego stanem skały Michała na tak pancerny stan jaki się tylko udało zbudować i ruszam dalej do góry. Trudności odpuszczają, kruszyzna wcale – co chwilę wyciągamy jakiś wielki kamień i albo udaje się go włożyć z powrotem albo leci z łoskotem przez całą ścianę. Po dwóch długich wyciągach wychodzimy na zwieńczenie filara i przechodzimy na lotną.
Całkowicie zniesmaczeni brzydką ścianą kontynuujemy w kierunku najwyższego wierzchołka masywu (ze szczytu wystawy NE jest do przejścia jeszcze spory kawałek) i po 5 godzinach od wejścia w Filar stajemy na Pośredniej Grani. Na pocieszenie zostaje nam jeden z najładniejszych widoków w Tatrach, cieszymy się nim kilka minut, uspokajamy nerwy i ruszamy w dół – najpierw zejście na przełęcz pod Ławką Dubkego, stąd jeden zjazd do żlebu pod ścianą którą przeszliśmy. Teraz już wiemy skąd to 200-metrowej wysokości piarżysko - na pewno nie dlatego, że powyżej jest piękna lita ściana 😉.