13/07/2019Tagi: AlpyDolomityTorre Delago (Vajolet)Wspinanie górskie lato

Delagokante (Piaz Arete), Torre Delago

Wycena: IV+   Asekuracja: R1   Długość [m]: 160   Wyciągi: 5   Czas [h]: 1   Wystawa: SW   Ocena: 8/10   Komentarz:    

Ostatniego dnia pobytu postanawiamy wybrać się pod słynne Turnie Vajolet  - to właśnie na nich popisywał się Stallone w filmie Cliffhanger 😉. Po noclegu w Canazei podjeżdżamy do Pery i kolejką trochę skracamy sobie długie jak na Dolomity podejście (zostaje 2-3 godziny marszu, 900 metrów przewyższenia). Mijamy schroniska Gardeccia oraz Vajolet, wielką ścianę Cima Catinaccio i bardzo stromo podchodzimy do Rif. Re Alberto (2621 m.). Marzyła mi się najtrudniejsza droga na turniach - mocna szóstka Stegera na Torre Winkler, jest jednak wietrznie i zimno, po kawie w schronisku decydujemy się więc na plan awaryjny – jedną z najładniejszych „czwórek” w Dolomitach, Kant na Turni Delago (IV+).

Wybrana droga jest jedną z najpopularniejszych Dolomitach, więc nawet przy byle jakiej pogodzie ruch na niej jest bardzo duży – mamy zespół zarówno przed jak i za sobą. Przekłada się to na jeszcze jedną rzecz – spory wyślizg przypominający miejscami paskudne jurajskie wymydlenia 😊. Mimo to, wspinanie jest naprawdę atrakcyjne – miejscami idziemy bezpośrednio kantem z ogromną lufą pod nogami, zachodnia ściana której nie widać od strony schroniska zaczyna się bowiem kilkaset metrów niżej.

Zostawiamy plecaki pod kominem zjazdowym i dwójkowym trawersem dochodzimy do stanowiska startowego (wszystkie są na ringach z łańcuchem). Pierwszy wyciąg idzie ścianką na prawo od ostrza i to na nim znajduje się najtrudniejszy fragment za IV+, idziemy śladem haków - jak właściwie całą drogę. Drugi wyciąg to już powietrzny kant, z którego po 25 metrach wracamy na ścianę. Trzeci odcinek startuje wprost ostrzem, później uciekamy jednak do rysy po prawej. Dwa ostatnie wyciągi łączę w jeden by wyprzedzić ekipę przed nami, linę na szczyt trzeba poprowadzić rozsądnie bo ostatnie 20 metrów prowadzi granią. Drogę kończymy już po około godzinie i trzema zjazdami wracamy do miejsca startu. 

Delagokante pozostawia na nas bardzo pozytywne wrażenie. Mimo niewielkiej długości i trudności, zachwyca śmiałością i różnorodnością oraz oferuje piękne wspinanie w niesamowitej górskiej scenerii. pomijając oczywiście wspominany już wyślizg 😉.