08/11/2020Tagi: TatryDolina Pięciu Stawów PolskichZamarła TurniaZmarzła PrzełęczWspinanie górskie lato

Zacięcie Komarnickich, Zamarła Turnia i Lato w Kobylanach, Zmarzła Przełęcz

Wycena 1: V+   Asekuracja 1: R2   Długość 1 [m]: 140   Wyciągi 1: 4   Czas 1 [h]: 2   Wystawa 1: S   Ocena 1: 7/10   Komentarz 1:    
Wycena 2: VI+   Wycena uzupełniająca 2: VI+/VII-   Asekuracja 2: S2   Długość 2 [m]: 110   Wyciągi 2: 3   Czas 2 [h]: 2   Wystawa 2: S   Ocena 2: 7/10   Komentarz 2:    

Po wyjątkowo brzydkim październiku, na początku listopada w Tatry wraca jesień – mimo niskiej temperatury jest sucho i słonecznie, można więc powspinać się na południowych i zachodnich wystawach. Na Słowacji lockdown, wybór pada więc na Zamarłą – jakość skały i duży wybór dróg rekompensują długie podejście, trzeba jednak liczyć się z tłumami. Zaczynamy od Komarnickich (V+), z rzadko obecnie robioną górną częścią drogi, po czym dysponując mniejszą liczbą czasu niż zakładaliśmy, decydujemy się na krótką, nową linię wyprowadzającą na Zmarzłą Przełęcz  - Lato w Kobylanach (VI+).

Na pierwszej drodze przez pierwsze dwa wyciągi towarzyszą nam Szymon z Martą – popularny Festiwal Granitu (V) odchodzi później słynnym trawersem w prawo, my natomiast wspinamy się dalej do góry. Dwa wyciągi doprowadzające pod tytułowe Zacięcie Komarnickich robimy na jedną długość liny – w miejscu gdzie depresja którą się wspinamy przechodzi w Komin Marusarza, trawersujemy skośnie w lewo do stanowiska (V). Innym, łatwiejszym wariantem (IV) dojścia pod zacięcie jest odbicie na filarek w lewo ok. 10 metrów niżej, w dogodnym miejscu i kontynuowanie łatwym terenem – po drodze mijamy stanowisko pośrednie. Kolejny wyciąg to jedna z najładniejszych „czwórek” (IV+) w Tatrach – wspinamy się świetnie urzeźbionym zacięciem, w miarę potrzeb dokładając do stałych haków własną asekurację.

Z kolejnego stanowiska na trawiastej platformie w prawo odchodzi wspomniany trawers z Festiwalu, my jednak wspinamy się do góry wzdłuż pęknięcia w płycie. Jedno nieprzyjemne miejsce (V+) wyprowadza nas w ładniejszy teren – przewijamy się za filarek w prawo i kontynuujemy systemem ewidentnych rys, drogę wskazują liczne stare haki. Po obejściu ostatniego przewieszania (V+) dostajemy się na półkę, gdzie mimo iż do grani pozostaje nam około 15 metrów, warto zrobić stanowisko (jest 1 hak) – zawiły przebieg ostatniego odcinka powoduje mocne przesztywnienie liny. Ostatni, krótki wyciąg, prowadzi do rysy wyjściowej po lewej stronie – konieczny kilkumetrowy run-out ale jest lito i nietrudno (V). Górna część drogi generalnie jest trochę porośnięta i średnio urodziwa, stąd też chyba jest zdecydowanie rzadziej chodzona niż kombinacja z trawersem.

Podczas zjazdu Prawymi Wrześniakami mamy przygodę z liną, której końcówka klinuje się w jednym z haków w płycie – zamieniamy to w okazję i bonusowo przechodzimy piękny płytowy (trzeci) wyciąg wspomnianej drogi 😊. Pod ścianą okazuje się, że jest za mało czasu i zapału by przemieszać zespoły oraz zrealizować oryginalny plan, dlatego też Szymon zabiera Martę na Lewych Wrześniaków, a my z Anią postanawiamy przyjrzeć się z bliska płytom pod Zmarzłą Przełęczą, na których w tym roku powstała nowa droga.

Lato w Kobylanach startuje skalną rampą, z której tuż za wielkim głazem wchodzimy w stromą płytę, dobrze urzeźbioną w górnej części. Wstawka na dole jest dość niebanalna jak na V i trzeba uważać bo robi się ją bez asekuracji - pierwszy spit jest dopiero wyżej, a dołożyć cokolwiek da się tylko tuż nad rampą. Po przejściu ścianki przewijamy się w łatwiejszy teren i kierujemy się w stronę systemu zacięć – wspinanie jest przyjemne, jedynego na tym odcinku spita można bez problemu uzupełnić średnimi mechanikami. Z pierwszego stanowiska ruszamy skośnie w prawo i po przejściu zaciątka docieramy pod dużą płytę ograniczoną okapem. Tutaj czeka nas kilka ciekawych ruchów, które wcale nie łatwo rozpracować – rozmieszczenie spitów daje wiele możliwości więc odczuwalna trudność podczas przejścia bez znajomości może być wyższa (VI+). W nagrodę po przejściu płyty czeka nas dobrze uklamiony okapik – pokonujemy go po lewej stronie (wprost projekt) i docieramy do stanowiska.

Trzeci wyciąg prowadzi środkiem płyt turnicy, na której kończy się droga – im wyżej, tym bardziej ściana „staje dęba” i niestety jest trochę porośnięta, należy więc wykazać się spokojną łydką i pewnymi ruchami do słabo widocznych, małych chwytów. Dodając do tego dość „lotne” obicie, wyciąg zdecydowanie nie rokuje dla kogoś, dla kogo VI+ to w Tatrach max – wyciągi na Zamarłej obok z tą wyceną są dużo bardziej przystępne, podobnie zresztą jak sporo dróg na innych ścianach. Sam nie pamiętam bym tak musiał powalczyć o OS-a na tatrzańskim wyciągu za VI+, mimo iż bardzo lubię formacje płytowe 😉. Dyskutując potem z jednym z autorów drogi (Rafałem) przyznałem mu rację, że po zapatentowaniu poszczególnych ruchów dałoby się zapewne wygenerować podane trudności, jednak idąc „w ciemno” należy być przygotowanym na więcej. Wyciąg kończy się ciekawym baldem, po którym sięgamy do klamki na przewinięciu – na górze brak jakiegokolwiek punktu asekuracyjnego, pozostaje więc skorzystać z kotwy na szlaku 10 metrów poniżej i wykombinować jak najlepiej wybierać drugiego na linie. Szczególnie nieprzyjemnie jest w przypadku oblodzonych płyt po północnej stronie, co zdarza się tu często wczesną wiosną lub późną jesienią – może kiedyś doczekamy się dodatkowego spita na górze, skoro droga jest „prawie” sportowa 😊. Po skończeniu wspinania schodzimy do łańcucha na przełęcz, skąd dwoma zjazdami wracamy pod ścianę. Lato mimo iż krótkie, na pewno nie pozwala się nudzić i może być ciekawym urozmaiceniem dla posiadających inny charakter dróg na Zamarłej.