10/04/2021Tagi: TatryDolina Rybiego PotokuCzołówka MSWWspinanie górskie zima

Starek-Uchmański, Czołówka MSW

Wycena: M7-   Wycena uzupełniająca: oryg. M7, lato VI   Asekuracja: R1   Długość [m]: 220   Wyciągi: 7   Czas [h]: 7   Wystawa: N   Ocena: 9/10   Komentarz:    

Droga Starka-Uchmańskiego na ścianie czołowej północno-wschodniego filara Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego robiona zimowo-klasycznie to bardzo ładna i zajmująca linia. Droga o letniej cyfrze VI, zimą wyceniana obecnie na M7- (oryginalnie M7), głównie z powodu nagromadzenia szóstkowych trudności niż oceny najtrudniejszego miejsca. By przejść ją jeszcze w bieżącym sezonie musieliśmy wykazać się niemałą determinacją – za pierwszym podejściem zrezygnować musieliśmy tuż przed wyjazdem, a dwa poprzednie weekendy zaliczaliśmy wycof spod ściany – najpierw z powodu niespodziewanego opadu, później bardzo mocnego wiatru. W końcu jednak doczekaliśmy się - w Tatrach mimo kwietnia warunki jak w środku zimy, a śniegu nadal dosypuje!

Tym razem pod Czołówką stawiamy się przy pięknej pogodzie, a jedynym utrudnieniem będzie konieczność odkopywania rys po kolejnym dużym opadzie. Mamy jednak cały długi dzień, droga nie jest za długa oraz wraca się z niej wygodnymi zjazdami – pozostaje tylko cierpliwie robić metr za metrem. Pierwszy wyciąg jest jedynym łatwym na drodze – kilkanaście metrów w terenie M3-M4 doprowadza nas pod piękne Zacięcie Starka, warto zatrzymać się w tym miejscu (stan z haków) by mieć dobry widok na prowadzącego i połączyć kolejne dwa wyciągi. Wspinanie rozpoczyna Michał i pewnie przechodzi zacięcie (M6) – wspinanie jest po prostu świetne, do dyspozycji mamy dobre chwyty i stopnie (idzie się głównie na nogach), są haki i dobre miejsca na własną asekurację. Pod sam koniec uciekamy na filarek w lewo, idąc wprost przez przewieszkę jest wyraźnie trudniej – poszliśmy tak na drugiego. Po przejściu tego odcinka kontynuujemy dalej depresją (miejsca M3-M4) aż do kolejnego stanowiska (ring i hak) – finalnie łącząc drugi i trzeci wyciąg wychodzi ok. 50 metrów.

Zmieniamy się na prowadzeniu i ruszam w czwarty wyciąg – na początek płytowe zacięcie (M6), gdzie czeka sporo odśnieżania rysy ukrywającej dobre chwyty oraz stawianie raków na tarcie. Po przejściu zacięcia czeka nas wymagające (letnio VI-, zimą M6/M6+, haki) przewinięcie na półkę z lufą pod nogami, a następnie najbardziej psychiczny odcinek drogi – ok. 15-metrowy trawers z obniżeniem (haki + dobra własna) oraz trudnym miejscem (letnie VI) pod koniec. Ten odcinek daje mi mocno popalić – nie dość że w rakach jest BARDZO czujnie, to od połowy trawersu muszę walczyć o każdy kolejny metr z przesztywnioną liną. W końcu dociągam do stanowiska (ring i hak) i zaczyna się ciężka praca z wybieraniem liny. Mając jeszcze raz iść ten wyciąg zdecydowanie wybrałbym wariant ze stanowiska wprost (tzw. Rysa Prostująca z dobrą asekuracją, letnie V+, zimą ok. M6). Na pocieszenie ze stanowiska mam świetne miejsce na ujęcia oraz ubaw z min chłopaków na trawersie 😉.

Chcąc zatrzeć złe wrażenia z poprzedniego wyciągu ruszam również na prowadzenie kolejnego, teoretycznie najtrudniejszego (letnie VI, zimą M6+/M7-) – ten okazuje się być zdecydowanie dużo ładniejszy. Po siłowym wyjściu z przewieszenia na starcie wchodzimy w piękne zacięcie, którym kontynuujemy do góry przez ok. 20 metrów, aż do wyraźnego przewinięcia na półkę z hakami. Poza odśnieżaniem rys, wspinanie sprawia tutaj dużo przyjemności – ruchy są ciekawe, asekuracja świetna - oprócz haków prawie wszędzie siadają friendy, więc przeloty sieję aż za gęsto 😊. Po wyjściu na półkę wychodzimy do nyży powyżej – tam czeka kolejny ring z hakiem. Czas na wyciąg szósty i prowadzenie Szymona.

Zanim zaczniemy kolejny odcinek oglądamy luźny głaz tuż nad stanowiskiem i dość niespodziewanie, nie używając właściwie żadnej siły odrywamy go od skały – chwila stresu w momencie gdy przelatuje obok nas, głośny łoskot i załatwione, wampir nie będzie już nikomu zagrażał. Kolega walczy na startowym baldzie (mocne ruchy, M6+) nie tylko z trudnościami ale i z lonżą wpiętą do ekspresa 😉. W końcu jednak udaje się bez konieczności powtarzania i po reście na półce powyżej można kontynuować wspinanie – krótkie zacięcie w lewo, następne w prawo i chwila zawahania co dalej. Wychylam się i dostrzegam, że powyżej jest już wariant zapychowy (podobno M8-), wołam więc do kolegi by wracał do haków znajdujących się tuż nad zacięciem, przed trawersem w lewo.

Na prowadzenie ostatniego wyciągu rusza Michał – po odśnieżeniu i kilku przymiarkach do niepewnego trawersu, w końcu zbiera się na odwagę i przechodzi ten odcinek. Po drodze mijamy stanowisko z dochodzącej od dołu Psiej Krewki, nie idziemy do stromego zacięcia powyżej tylko do końca trawnika (ring) gdzie czeka nas wymagająca (M6) przewieszona ścianka z wypychającym zacięciem. Łatwo nie jest ale puszcza, na deser pozostaje jeszcze świetne i nietrudne (ok. M5) zacięcie wyjściowe na trawniki nad Czołówką – tutaj czeka stanowisko z łańcuchem. Po chwili jesteśmy w komplecie i szykując się do zjazdów cieszymy się z klasycznego przejścia pięknego klasyka – wszystkie wyciągi udało się przewalczyć w pierwszej próbie, a na wspinaniu zeszło około 7 godzin (śmiejemy się, że co najmniej jedna na odśnieżanie 😉).

Drogę zdecydowanie polecam, nawet jeżeli wydaje się być (podobnie jak u nas) na Waszym limicie – jest po prostu świetna, a dobre stanowiska (dobite ringi) i sporo haków pozwalają na odważne ruchy i umożliwiają ewentualne wycofy w przypadku niepowodzenia. Alternatywną linią o podobnym charakterze, a mniejszym nagromadzeniu trudności jest sąsiednie Szare Zacięcie (M6+).