Nikibi, Torrione Marcella (Lastoni di Formin)
Dzień po wspinaniu na Tofanie pogoda zdecydowanie się pogarsza i od popołudnia przez cały kolejny dzień prognozowane są mocne opady. Decydujemy się więc by spróbować wykorzystać krótkie okno na przejście pięknej linii Nikibi (6b+) zlokalizowanej na Torrione Marcella, wkomponowanej w imponujący mur skalny Lastoni di Formin. Wybrana przez nas droga prowadzi litymi płytami, jest bardzo dobrze ubezpieczona spitami oraz posiada stanowiska zjazdowe. Dodając do tego krótkie podejście pod ścianę i łatwe z niej zejście mamy przepis na nowoczesnego klasyka – nadającego się również na niepewną pogodę.
By dostać się pod ścianę parkujemy w zatoczce zlokalizowanej dokładnie naprzeciwko znaku „Passo Giau 4,5km”, jadąc od strony Cortiny. Przecinamy łąkę i schodzimy wyraźną ścieżką stromo w dół, po czym kontynuujemy przez urokliwy las, nazwany w opisie „bajkowym” 😊. Ostatni fragment pod ścianę podchodzimy piarżystym zboczem, po lewej stronie widoczna jest opadająca z przełęczy ścieżka, którą będziemy schodzić ze szczytu. Poza Nikibi na Torrione Marcella warty zrobienia są również m.in. tradowy klasyk, Paolo Amedeo (V+) oraz inna sportowa linia, Tanja (VIII-). Wybrana przez nas droga jest jednak ponoć najładniejsza na Turni, zaczynamy więc od niej.
Startujemy obok niewyraźnego napisu wypatrując pierwszego spita – po pokonaniu jednego miejsca za V wchodzimy w teren czwórkowy, gdzie w razie konieczności można dołożyć coś swojego. Do stanowiska docieramy po ok. 40 metrach. Drugi wyciąg (20 metrów) to połogi teren bez trudności – można więc rozważyć połączenie dwóch pierwszych odcinków. Od tego momentu zaczyna się bardzo ładne wspinanie 😊. Wyciąg trzeci, czwarty i piąty prowadzą litymi czarnymi płytami – dwa z nich idą prosto do góry i oferują trudności do 6a, kolejny (V+) zaczyna się mocnym trawersem w prawo, po który kontynuujemy prosto wzdłuż linii spitów. Wspinanie jest przyjemne i intuicyjne, szybko docieramy więc pod górne spiętrzenie ściany.
Kolejny wyciąg jest zdecydowanie najtrudniejszy (6b+, w niektórych źródłach i 6c) ale i bardzo ładny – czeka nas 30 metrów dość ciągowego wspinania po lekko przewieszającej się płycie, usianej różnej wielkości krawądkami, kieszonkami i dziurami. Moja pierwsza próba prowadzenia kończy się na wyjściu z trudności, wracam więc na dół i po przewiązaniu powtarzam wyciąg. Następny odcinek (6a) przypada w prowadzeniu Ani – ponownie wspinamy się pięknie urzeźbioną płytą, po 40 metrach docierając do stanowiska pod żółtym przewieszonym zacięciem. Na poważnie zaczyna straszyć deszczem, ostatnie dwa wyciągi robimy więc biegiem 😉. Na starcie pierwszego z nich (6a+, 40m.) czeka nas całkiem ciekawy bulder, później robi się trochę łatwiej, choć nadal trzeba się wspinać. Końcowy fragment drogi prowadzi łatwym (III) zacięciem, warto przyasekurować się średnim friendem bo jest dość krucho. Ostatnie ruchy na drodze wykonujemy przy pierwszych kroplach deszczu, na szczycie udaje nam się spakować i ubrać, po czym zaczyna mocniej padać – wyrobiliśmy się idealnie.
Zejście z Turni nie sprawia problemów i jest bardzo szybkie – schodzimy wyraźną ścieżką do żlebu na lewo i po 20 minutach jesteśmy z powrotem pod ścianą. Gdy dochodzimy na parking rozkręca się regularna zlewa, która przeciągnie się na najbliższe półtora dnia – czas więc na rest i popołudniową wizytę na Cinque Torri dnia kolejnego, gdy już się wypada.
PS. Na Lastoni Formin wytyczono dziesiątki dróg, poza ścianami zachodnimi warto zainteresować się sektorem z wystawą południową, położonym w okolicy Forcella Giau – w zeszłym roku robiliśmy tam świetne Re Artu (6b). Dolinę dalej mamy kolejny mur, należący do Croda Lago – również tam poza historycznymi liniami znajdziemy kilka świetnych, obitych dróg.