15/08/2021Tagi: AlpyAlpy - WłochyPointe Adolphe ReyWspinanie górskie lato

Salluard, Pointe Adolphe Rey

Wycena: VI+   Wycena uzupełniająca: 6a/6a+   Asekuracja: R2   Długość [m]: 250   Wyciągi: 8   Czas [h]: 4   Wystawa: SE   Ocena: 8/10   Komentarz:    

Pobyt na obozie klubowym (48 osób!) w Courmayeur rozpoczynamy od aklimatyzacyjnego rozwspinu na lodowcu Géant. Tzw. Satelity Tacula czyli turnie położone w obrębie masywu Mont Blanc du Tacul oferują mnóstwo pięknych dróg, a ich położenie i względnie niewielka wysokość umożliwiają jednodniowe akcje. Na oswojenie się z alpejskim granitem wybieramy świetną linię o charakterze rysowym - Salluarda (6a/6a+) na południowej ścianie Pointe Adolphe Rey. Wspinanie jest przyjemne, trudności przystępne (przeważają wyciągi 5b-5c), asekuracja bardzo dobra, a powrót pod ścianę zjazdami bardzo szybki – nie dziwi więc, że droga należy do grona najpopularniejszych w rejonie!

Z miasta na lodowiec dostajemy się jedną z pierwszych kolejek, a po wyjeździe na Punta Helbronner pod wybraną turnię docieramy po około godzinie marszu. Działamy na dwa zespoły, niedługo potem pod ścianę dociera jeszcze trójka klubowiczów – chłopaki są jednak niezależni i po wspinaniu zostają z namiotem na lodowcu (inna opcja to nocleg w schronisku Torino, zaraz przy górnej stacji kolejki). Droga zaczyna się u podstawy filara na lewo od wielkiego komina przecinającego południową ścianę. Do wyboru mamy dwa warianty startowe – my zaczynamy od lewej, skośną załupą (3a) doprowadzającą do stanowiska "zerowego" na półce. Ruszamy z Anią jako pierwsi (prowadzę całość), za nami podążają Szymon z Romkiem.

Z półki oryginalnie trawersujemy za kant filara (4a), my wybieramy jednak ciekawszą opcję – wspinamy się odpękniętymi płytami wprost do góry (ok. 5a), w łatwy teren wychodząc dopiero na przełamaniu filara. Na drugim wyciągu czeka nas najtrudniejsze (6a/6a+) miejsce na drodze – przewieszka, na wyjściu z której trzeba się dobrze poskładać. Stanowisko znajduje się kilka metrów wyżej na półce, można też kontynuować i połączyć dwa wyciągi (25+25m.). Trzeci wyciąg to świetne wspinanie w nietrudnych (5b-5c) rysach, na kolejnym czeka nas ładne zacięcie (5c), z którego kierujemy się na lewo od odpękniętego dzioba skalnego.

Wyciąg piąty startuje gładkim kominem (5c), gdzie można wykazać się techniką i pomysłowością 😉. Po przejściu komina i pięknej, szerokiej rysy trawersujemy mocno w lewo i docieramy do stanowiska pod ścianką z hakami – mimo opisu z Rockfax by iść dalej, warto zrobić tutaj stan by uniknąć przesztywnienia liny. Po przejściu ścianki (5b) podchodzimy kilka metrów łatwym terenem do łańcucha na wielkiej półce, nad którą w niebo wystrzeliwuje kapitalna trójkątna ściana poprzecinana rysami. Według topo zaczynamy rysą (5a) po prawej, z której po kilkunastu metrach przechodzimy w lewo. Postanawiam jednak od samego dołu iść rysą po lewej – wygląda bardzo ładnie i ewidentnie jest chodzona, do tego linia jest logiczniejsza. Wspinanie jest świetne, trzeba trochę klinować ale raczej więcej niż 5b/5c nie ma, po wyjściu na półkę pokonujemy jeszcze zacięcie w lewo by po ok. 40 metrach dotrzeć do stanowiska.

Kolejny odcinek jest również bardzo ładny – tym razem wspinamy się po odstrzelonych płytach (5c, ok. 30m.) kierując się skośnie w lewo do wyraźnej V-kształtnej wnęki pomiędzy skałami, gdzie znajdziemy bardzo wygodne stanowisko. Ostatni wyciąg pokonać można co najmniej na dwa sposoby – ja poszedłem kilka metrów w lewo, po czym na wierzchołek turni systemem kominów i rys (ok. 5a i 50m.), kolegom jednak ten wariant odradziliśmy. Idąc do góry pęknięciami zaraz nad stanowiskiem (5b) dotrzemy bowiem prosto do stanowiska – do wyboru mamy sporo rys o podobnych trudnościach. Po zakończeniu wspinania podziwiamy widoki i zastanawiamy się czy nie zejść na przełączkę i nie dorzucić dwóch dodatkowych wyciągów na główny wierzchołek, finalnie postanawiamy jednak rozpocząć zjazdy (liną drogi). Wracamy przez lodowiec na Helbronnera i po zaliczeniu piwa w Torino kolejką zjeżdżamy do Courmayeur i dalej autem na camping La Sorgente w Val Veny - to tam bowiem lokujemy obozową „bazę główną”. Kolejne dni jednak zarówno my, jak i wielu innych klubowiczów spędzi w górach – w schroniskach, biwakach czy na lodowcu.

PS. Ponieważ jest to pierwsza relacja ze wspinania na turniach położonych na lodowcu Géant/Vallée Blanche do galerii dorzucam mapy okolicy oraz zdjęcia poglądowe z Satelitami Tacula.