Greystone, Czołówka MSW
Kilka słonecznych dni powoduje, że wystawy północne są suche, postanawiamy więc weekendowo wybrać się na takowe w okolicy Morskiego Oka. Po długiej łańcuchówce dwa dni wcześniej (RELACJA) mocy w nogach brakuje, sobotnia akcja skrojona jest więc na miarę - udajemy się pod szybko dostępną Ścianę Czołową Północnego Filara Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego. Na celownik obieramy jedną z dwóch (obok Szarego Zacięcia) najpopularniejszych linii – Greystone (VII), oferującą różnorodne wspinanie z mieszaną asekuracją. Droga, mimo iż nie za długa (5/6 wyciągów) posiada kilka świetnych odcinków i na pewno warto ją zrobić, nawet jeżeli wygląd ściany latem nie zachęca 😉.
Pierwszy wyciąg drogi prowadzi mało ciekawym terenem, dlatego też podobnie jak większość powtarzających wybieramy wariant startowy Szarym Zacięciem. Fragment ten miałem okazję przechodzić już zarówno latem jak i zimą, z przyjemnością jednak robię go po raz kolejny – Zacięcie Żurawskiego (VI+) jest bowiem jednym z ładniejszych odcinków na całej ścianie. Po wyjściu z trudności (cały wyciąg ok. 50 metrów, sporo haków) docieramy do stanowiska zlokalizowanego na ścianie ponad skośną półką. Szare idzie dalej w prawo, my tymczasem wspinamy się do góry wzdłuż linii spitów – startujemy ciekawym baldem (VII) po prawej stronie, przechodzimy płytkę z technicznym trawersem (VII-) i kończymy dilfrem po pięknej odstrzelonej płycie (VI+). Około 40-metrowy wyciąg udaje przejść się za pierwszym razem, choć znalezienie odpowiednich ustawień nie przychodzi mi za łatwo. Kolejne trudności (VII, spity) czekają nas na starcie trzeciego wyciągu – tutaj jednak sekwencja jest już dość oczywista, a w nagrodę czeka nas ładne i nietrudne zacięcie, którym dotrzemy do kolejnego stanu na dużej półce.
Płytowe wyciągi o charakterze sportowym za nami, druga część drogi jest już bardziej „górska” – prowadzi systemem zacięć i pęknięć. Ze stanowiska ruszamy wprost do góry piękną odstrzeloną płytą w kącie (VI) i docieramy do kluczowego miejsca (VII-) – mocno siłowego wyjścia z komina. Na tym odcinku spity i haki są nieliczne, przydaje się własna asekuracja, stanowisko jest po ok. 40 metrach. Wyciąg piąty prowadzi bardzo ładnym zacięciem (V+) i jest dość krótki (ok. 20 metrów) – można połączyć go z kolejnym odcinkiem, co też czynię. Po trawersie w prawo docieramy pod skośne zacięcie wyjściowe z drogi Starka – trudniejsze (V+) jest tylko przewinięcie do niego, ostatnie metry są już bardzo przyjemne. Zanim przejdę ten fragment czeka mnie chwila postoju – Starka kończy bowiem akurat inny zespół i zacięcie jest chwilowo zajęte 😊. Do łańcucha zjazdowego docieramy chwilę po chłopakach i dzięki ich uprzejmości zjeżdżamy jako pierwsi – na ziemię wracamy czterema szybkimi zjazdami (można trzema jeżeli pierwszy zjedziemy na równe 60 metrów) wzdłuż linii drogi.
W planach była jeszcze jedna droga, wychodzi jednak zmęczenie po 20-godzinnej czwartkowej akcji i trzech zarwanych nocach - mając w perspektywie dłuższe wspinanie dnia kolejnego odpuszczamy i udajemy się do Moka na odpoczynek i nocleg.
PS. Jeżeli dla kogoś trudności siódemkowe Greystone'a to za dużo lub chciałby powspinać się więcej na Szarym Zacięciu - polecam kombinację trzech pierwszych wyciągów drugiej z tych dróg (VI+, VI+, V+) i trzech ostatnich tej opisywanej (VII-, V+, V+).