Filar Cihuli, Batyżowiecki Szczyt
Po dwóch dniach wspinania na niskich ścianach w Dolinie Młynickiej, na koniec długiego weekendu przenosimy się wysoko w góry – do Doliny Batyżowieckiej. Tym razem ma być nietrudno i przyjemnie, a jednocześnie długo i przygodowo – warunki te zdecydowanie spełnia Filar Čihuli (V+, ok. 390 metrów). Droga jest bardzo ładna i choć trochę kluczy po filarze – ma dość intuicyjny przebieg, wyszukuje bowiem jego słabe punkty, dodatkowo wyprowadza wprost na główny wierzchołek. Warto zrobić, jest to jedna z ciekawszych piątek w Tatrach, a do tego wspinania na niej jest całkiem sporo! Akcję postanawiamy sobie dodatkowo urozmaicić zejściem wschodnią granią, co stanowi ciekawą alternatywę dla zjazdów ścianą.
Zmęczeni dwudniowym działaniem pod ścianę docieramy dość późno, mając jednak wystarczający zapas czasu na przejście drogi oraz powrót przed planowanym na wieczór załamaniem pogody. Dodatkowo od zeszłego (2020) roku dzięki powstałej obok i wyposażonej w stałe stanowiska Pilierissimie (VII) z Filara można się szybko i bezpiecznie wycofać. To właśnie tą drogę próbuje drugi działający tego dnia na Batyżu zespół – Łukasz z koleżanką zjeżdżają jednak po pierwszym wyciągu i przenoszą na przystępniejsze Čiernobiele sokolíky (VI+). W naszym zespole dzisiejszy dzień należy do Ani, która poza pierwszym i ostatnim wyciągiem prowadzić będzie całą drogę, co pójdzie jej zresztą bardzo sprawnie.
Początek Čihuli nie jest zbyt ewidentny – mamy kilka opcji by dostać się do charakterystycznego skośnego komina, wyprowadzającego ponad pierwsze spiętrzenie. Idąc mniej więcej według topo pokonać musimy gładkie, połogie płyty z ograniczoną możliwością asekuracji. Jest co prawda lito i nietrudno (III/IV) ale trzeba być uważnym, lot może mieć bowiem bardzo przykre konsekwencje. Opcjonalnie można wybrać lepiej urzeźbioną depresję po lewej, do której i tak wyżej dochodzimy. Dalej czeka nas wspomniany na wstępnie komin (IV) i wyjście w łatwy teren – stanowisko najlepiej założyć trawersując półką w prawo, pod zacięcie z blokami, wyjdzie ok. 60 metrów. Ruszamy wspomnianym zacięciem (uwaga na luźne bloki) i trawersujemy w prawo pod ściankę z hakami – tutaj czeka nas jeden z trudniejszych odcinków na drodze (V+). Stanowisko (haki) znajduje się po prawej stronie, nad okapikiem – z dołu jest niewidoczne więc trzeba się rozejrzeć. Na początku trzeciego wyciągu trawersujemy w lewo do otwartego zacięcia, po czym skręcamy do góry i kontynuujemy wzdłuż pęknięć (V+) aż do wyjścia ze ścianki, na prawo od okapów.
Wielką płytę na kolejnym odcinku pokonujemy wzdłuż poprzetykanych trawą pęknięć (III) – zaczynamy skośnie w prawo, po czym odbijamy do grani, gdzie znajdziemy stanowisko z haków. Stąd warto zrobić jeden nietrudny dodatkowy wyciąg (ok. 20 metrów) i wykorzystać nowe stanowisko ze spitów (z Pilierissimy), znajdujące się pod kolejnymi trudnościami. Następny odcinek (szósty) jest bardzo ładny – startujemy poziomą rysą ze stanowiska (V+), po czym przechodzimy zacięcie po prawej i przewijamy się w łatwy teren. Na półce zaraz po wyjściu jest hak, lepiej jednak zrobić własne stanowisko kilka metrów dalej– pod startem w kolejny wyciąg. Idziemy do góry po odstrzelonych blokach (IV) obok przewieszek, po czym wykonujemy nad nimi długi trawers w lewo – aż do płytowych zacięć. Na kolejnym wyciągu (IV/V) ruszamy do góry jednym z wariantów, pilnując by kierować się do charakterystycznego dzioba skalnego na grani. Ostatni (dziewiąty) wyciąg zaczynamy od przejścia ciasnego kominka (IV), który otworzy nam dalszą drogę granią – aż do głównego wierzchołka.
Pod ścianę wrócić można zjazdami (Pilierissimą która kończy się obok naszego przedostatniego stanowiska lub Kuttą, do której trzeba przejść granią na zachód) albo wschodnią granią do Zachodniej Batyżowieckiej Przełęczy (I/II, ok. 30-45 minut) i dalej stromą, nieewidentną skalną depresją w dół do łatwego terenu (kopczyki). Schodząc z doliny martwimy się o zespół który mimo późnej pory i prognozowanej śnieżycy nadal słyszymy na zachodniej ścianie Gerlacha - jak się później okazuje konieczna jest pomoc HZS-u…