13/11/2021Tagi: TatryDolina Małej Zimnej WodyTurnia PP (Wielka Łomnicka Baszta)Wspinanie górskie lato

Zaciatok pribehu, Wielka Łomnicka Baszta (wycof)

Wycena: VIII-   Asekuracja: RS2   Długość [m]: 160   Wyciągi: 4   Czas [h]: 0   Wystawa: SW   Ocena: 7/10   Komentarz: Wycof po 3 wyc.   

Dzień po przejściu kapitalnej Ody na Kieżmarskim udajemy się na niżej położoną ścianę, Wielką Łomnicką Basztę/Turnię PP. Wybrana droga, Začiatok príbehu (VIII-), na zmęczeniu okazuje się jednak dość wymagająca fizycznie i mentalnie. Co prawda trzy pierwsze wyciągi udaje mi się poprowadzić w pierwszej próbie, na ostatnim brakuje już niestety sił i... Słońca. Zamieszczam krótki opis oraz zdjęcia, licząc iż na drogę uda się jeszcze wrócić. Tym bardziej, że ma ona swoją dalszą część – na wyżej położonej turni znajdziemy powstałą wcześniej linię Nekonečný príbeh (ok. VIII). Początek opowieści (tłumaczenie na polski) jest więc powstałym w 2019 roku prequelem do Niekończącej się opowieści, będąc oczywiście również niezależną linią.

Pierwszy wyciąg drogi (VI+, ok. 50 metrów) pokonuje dolne spiętrzenie ściany i jest wspólny ze Stargate’m. Zaczynamy od przejścia okapiku (2 spity), po czym już łatwiejszą ale czujną płytą (można dorzucić średniego frienda) wspinamy się skośnie w lewo do półki. Nad trawnikiem czeka nas jeszcze przewieszka (spit), po przejściu której łatwym terenem docieramy pod główną ścianę. Tutaj Stargate (TOPO, obecnie VIII+) ucieka w lewo, nasza droga prowadzi z kolei wprost – do kolejnego stanowiska czeka nas prawie 60 metrów, sporo trawersów i bodajże 14 spitów. Dlatego też warto rozważyć stanowisko pośrednie po ok. 40 metrach, pod żółtą przewieszoną ścianką – tym bardziej, że mamy tam wygodną półkę z restem do zera.

Ze stanowiska nad rampą startujemy piękną, choć rzadko obitą ścianką z rysami (ok. VII), po jej przejściu czeka nas techniczne balansowanie wzdłuż porośniętego mchami kantu (miejsca VII+) z kilkoma wyjściami nad przeloty, a na końcu ładne choć jeszcze bardziej omszone zacięcie 😊. Na wspomnianej półce nad zacięciem możemy zrobić stan (spit + taśma/mały friend) – docieram do niej mocno zmęczony walką o OS-a, partnerka wcale nie ma lepiej bo odległe spity nie ułatwiają azerowania trudniejszych miejsc… Niedogodności wynagradza jednak kolejny odcinek (VIII-), kapitalna żółta ścianka z poziomymi listewkami – tutaj obicie jest dobre, można więc delektować się przechwytami. W górnej części przewijamy się na równowagę w lewo za kant i wychodzimy na poziomą grań, gdzie czeka stanowisko. Gdy dołącza do mnie partnerka, podchodzimy łatwą granią ok. 10 metrów i skręcamy na trawnik w prawo – jest to krótki wyciąg łącznikowy, szukamy haka na ściance za kantem.

Ostatni wyciąg ma ok. 40 metrów i składa się z dwóch odcinków – kaskadowych płyt i przejścia między przewieszkami w dolnej części (VIII-) oraz łatwiejszego odcinka (ok. VI) z rysą, gdzie przyda się własny sprzęt do asekuracji. Przechodzę pierwsze metry ale zatrzymuje mnie bardziej wymagający odcinek – po rozpracowaniu okazuje się, że jest to bardzo ciekawy bulder! Niestety w międzyczasie Słońce chowa się za Sławkowski – nie przewiedzieliśmy, że w połowie listopada nastąpi to już o 14-tej… I o ile do tej pory, mimo wiatru i temperatury lekko powyżej zera było znośnie, o tyle w cieniu momentalnie robi się bardzo zimno. Nasze szanse na przejście klasyczne spadają, podobnie jak moje zapasy psychy - rzadkie obicie ostatniego wyciągu w tych warunkach nie wygląda zachęcająco. Podejmujemy więc decyzję o wycofie (dwa zjazdy Zárezem) – Opowieść pozostaje niedokończona, Ania co prawda na drogę wracać nie zamierza, mi może uda się kogoś jeszcze na nią wyciągnąć 😉.