02/01/2022Tagi: SkałySkały - WłochyAguglia di GoloritzeWspinanie górskie latoWspinanie w skałach

Sole Incantatore, Aguglia di Goloritze

Wycena: VIII-   Wycena uzupełniająca: 6c, VII+/VIII-   Asekuracja: S2   Długość [m]: 140   Wyciągi: 5   Czas [h]: 3   Wystawa: N   Ocena: 9/10   Komentarz:    

Ostatniego dnia pobytu na Sardynii wybieramy się na słynną Aguglia di Goloritzè, górującą nad jedną z piękniejszych plaż we Włoszech. Maurizio Oviglia (autor przewodników) pisze, że nie da się wspinać na wyspie, a na Goloritzy nie być 😊. Na iglicy wytyczono kilkanaście linii w przedziale trudności od 6b do 7b+, my decydujemy się na jedną z najczęściej powtarzanych i rekomendowanych – Sole Incantatore (6c, 140 m) na skierowanej ku morzu ścianie północnej. Droga okazuje się świetna – ciągowa i mocno wspinaczkowa, w kapitalnej skale i oczywiście pięknie umiejscowiona, z bezpieczną ale nie przesadną asekuracją (S2), wymienioną w 2020 roku. Pozycja absolutnie obowiązkowa!

By dostać się pod turnię (wspinacze sportowi nie będą zadowoleni) konieczny jest około godzinny trekking z parkingu przy barze Su Porteddu, do którego dojeżdżamy drogą gruntową z okolicy Baunei. Wygodnym i dobrze oznakowanym górskim szlakiem wychodzimy na przełęcz, skąd kontynuujemy już w dół w stronę morza – droga powrotna zajmuje trochę dłużej bo trzeba pokonać około 400 metrów przewyższenia. Piękne widoki i wrażenia psuje nam nieco pochmurna i wietrzna pogoda – nie zmieniamy jednak planów i po dotarciu na miejsce (nazwa drogi jest na skale) zaczynamy wspinanie.

Pierwszy wyciąg po re-ekipacji został rozbity na dwa – odcinek na starcie ma zaledwie 15 metrów i jest najłatwiejszym na drodze (5c), zacięciami dostajemy się na wygodną półkę. Ania prowadzi początek drogi, ale na drugim wyciągu nie czuje się zbyt komfortowo - zmieniamy się i dalej idę już pierwszy na linie. Startujemy zacięciem po lewej i mijamy przewieszenie, po czym kontynuujemy pięknie urzeźbioną płytą z kilkoma trudniejszymi miejscami - wyciąg wyceniony jest na 6b i ma około 25 metrów. Wyciąg trzeci (6b+, 40 m) zaczyna się od kilku atletycznych ruchów w zacięciu, z którego wychodzimy na płytę poprzecinaną wąskimi rysami – jest to najbardziej ciągowy odcinek na drodze, w kilku miejscach trzeba dodatkowo dobrze „czytać skałę” bo sekwencje nie są ewidentne. Na szczęście udaje się od strzału, łydki i stopy mogłyby odmówić drugiej próby przejścia całości w ciągu 😉. 

Na czwartym odcinku (6b+/6c, 20 m) czeka nas techniczne wspinanie w wielkiej litej płycie – sekwencje po małych dziurach i ukrytych krawądkach są bardzo ładne, choć o pomyłkę nietrudno. Moja pierwsza próba kończy się po paru metrach, druga w całości jest już skuteczna (RP). Przy okazji, podobnie jak w kilku innych miejscach drogi z powodu nikłej rzeźby i odległości spitów, niektórych miejsc nie da się przeazerować. Ostatni wyciąg (6c, 40 m) zaczyna się od bulderowego przejścia przez okapik. Ponieważ trudność jest na pierwszych metrach, łatwo ten fragment zapatentować, jeżeli by kogoś jednak nie puściło – kilka metrów na prawo znajduje się łatwiejszy wariant obejściowy (6b). Dalej czeka nas ciekawa, dobrze urzeźbiona płyta na filarze, rest na półce i łatwiejsza już ścianka podszczytowa.

W ten oto sposób docieramy na szpiczasty wierzchołek jednej z najładniejszych iglic we Włoszech 😊. Gdy dołącza do mnie partnerka, robimy kilka fotek, podziwiamy widoki (szkoda że nie ma Słońca!) i rozpoczynamy zjazdy. Ponieważ ściana jest bardzo stroma i kompaktowa, powrót na ziemię linią drogi jest bardzo szybki, mimo iż mając linę 70 lub 80 metrową połączyć da się tylko dwa ostatnie odcinki. Do wspinania wystarczy 12 ekspresów, własnej asekuracji nie ma co zabierać bo tam gdzie by się przydała i tak jej nie wykorzystamy 😉. My tymczasem wracamy na parking i jedziemy na lotnisko (do Alghero jest około 3 godzin), na szczęście cała akcja poszła sprawnie wiec na samolot wyrabiamy się bez problemu. Na Sardynii w tydzień powspinaliśmy się na czterech sektorach sportowych oraz zrobiliśmy trzy piękne wielowyciągi - a że to tylko kropla w morzu możliwości, z pewnością jest na co wracać!