06/02/2022Tagi: TatryDolina Białej WodyWspinanie górskie zimaWspinanie lodowe

Alicja w Krainie Czarów i Lodospad Mrozekov, Dolina Białej Wody

Wycena 1: M7   Wycena uzupełniająca 1: WI5 M7 II   Asekuracja 1: RS2   Długość 1 [m]: 70   Wyciągi 1: 3   Czas 1 [h]: 2   Wystawa 1: W   Ocena 1: 9/10   Komentarz 1:    
Wycena 2: WI4   Wycena uzupełniająca 2: WI4 II   Asekuracja 2: R1   Długość 2 [m]: 60   Wyciągi 2: 2   Czas 2 [h]: 1   Wystawa 2: SW   Ocena 2: 7/10   Komentarz 2:    

Podczas zeszłotygodniowej wizyty w Białej Wodzie (RELACJA) jak zawsze zerkałem z ciekawością w kierunku „mitycznej” drogi jaką jest Alicja w Krainie Czarów. Linia nie jest co prawda ani za długa (ok. 70 metrów) ani za trudna jak na dzisiejsze czasy (WI5 M7), jednak z powodu wyjątkowego rodzaju wspinania oraz ulotnego charakteru (rzadko się tworzy i może zniknąć w jeden dzień) cały czas uchodzi za tatrzańską perełkę. Gdy okazało się, że tym razem lód jest wystarczająco wylany i tak nie zakładałem że na drodze zawitam za kilka dni – okienko na przejście jest przeważnie krótkie, poza tym trzeba też do niej dojrzeć...

Myśl o Alicji nachodziła mnie jednak przez kolejne dni, a informacja o co najmniej trzech przejściach i mroźna, pochmurna oraz wietrzna pogoda motywowały do działania – nadal nie dało się działać wyżej oraz była szansa, że lód na starcie drogi nie zniknie. W końcu decyzja zapada i rzucam pomysł potencjalnym partnerom – temat podchwytuje Michał, dla którego droga zawsze była cichym marzeniem, którego realizacji za szybko się nie spodziewał 😉.

W niedzielny poranek opuszczamy parking przy wejściu do Białej Wody i idziemy w głąb doliny. Gdy nasz cel ukazuje się pomiędzy drzewami skręcamy i podchodzimy wprost pod przewieszoną ścianę, gdzie znajduje się dodatkowy wariant startowy do drogi za M8 - Alicja po drugiej stronie lustra. My skręcamy w lewo i obchodzimy dolny próg trawiastą depresją, którą docieramy pod „właściwą” Alicję w Krainie Czarów – stanowisko z ringów jest po prawej stronie od linii lodu.

Temperatura jest idealna – delikatnie poniżej zera, Słońce przebija się co prawda przez chmury ale naszej drodze zagrozi dopiero po 12-tej (zachodnia wystawa). Na szczęście również nasze obawy iż nie będziemy sami okazują się bezpodstawne, a humor mąci nam jedynie mocny wiatr oraz niewielka ilość lodu na starcie – nitka która się ostała oddalona jest dobre 2 metry na lewo od trzech ringów służących za asekurację. Wyciągając kolegę na drogę obiecałem jednak prowadzenie zarówno tego odcinka jak i trudności, dotrzymuję więc słowa i ruszam 😊.

Po czujnym starcie (częściowo w skale, ok. M5/WI4/5) od drugiej wpinki jest już łatwiej i bardziej komfortowo – lód wbrew temu jak wygląda trzyma świetnie. Wyżej robi się mniej stromo (ok. WI3/3+) i na tyle solidnie, że w razie potrzeby można użyć śruby lub pętli – kolejny ring jest bowiem dopiero kilka metrów wyżej, nad pierwszą półką. Kawałek dalej czeka nas jeszcze jeden taras i ring z mailonem, gdzie warto zrobić stanowisko pośrednie (ok. 20 metrów od ziemi) – lodowy sztylet nad głową wisi wystarczająco na prawo i nam nie zagraża.

Na drugim odcinku czekają nas drytoolowe trudności drogi (M7). Zaczynamy od połogu (ring) i wchodzimy w przewieszoną ściankę (3 ringi), z której przewijamy się w prawo nad sopel – w zależności od stanu lodu samo wyjście może być łatwe lub bardziej wymagające. W przewieszeniu jest kilka obłych i niestety nie do końca litych chwytów, na jednym z nich wylatuje mi dziaba i żegnam się z OS-em... Wracam do stanowiska i powtarzam prowadzenie – tym razem w problematycznym miejscu ostrze trzyma dobrze, a szybkie wbicie drugiej dziaby w lód nad soplem sprawia, że „jestem w domu” i po chwili stoję na wypłaszczeniu. Kilka metrów łatwego lodu (WI2/3) wyprowadza do gotowego stanowiska (ringi) – około 20 metrów od pośredniego i 40 od startu drogi (niektórzy robią całość na jeden wyciąg).

Górna część drogi (ok. 30 m) jest już czysto lodowa – w zależności od stanu wylania i „wydziabania” trudności oscylują w granicy WI4/4+ do WI5. Tym razem do dyspozycji mamy bogate w kieszonki, solidne kolumny - mimo kilku pionowych miejsc jest więc przystępnie. Prowadzący ten wyciąg Michał szuka optymalnego wariantu przejścia (tam gdzie lód jest najlepszy) i po około 20 minutach melduje się na górnym stanowisku (pętle z mailonem w kosówce). Do asekuracji wystarcza tym razem 6 śrub ale warto mieć więcej gdyby lód był bardziej jednolity. Do podstawy drogi dostajemy się jednym, 60 metrowym zjazdem i stąd tyle samo w dół wzdłuż Alicji po Drugiej Stronie Lustra, aż do podstawy ściany.

Zadowoleni z udanej wizyty w Krainie Czarów schodzimy w dół, a ponieważ dzień jeszcze młody, mimo pogarszającej się cały czas pogody podchodzimy jeszcze pod lodospad Mrozka i przechodzimy go dwukrotnie różnymi wariantami na jedną długość liny. Dla porównania warunki z niego w roku 2017 (TUTAJ) i 2019 (TUTAJ).