The show must go on, Anica Kuk
Ostatniego dnia pobytu w Paklenicy ponownie wybieramy się na Anicę Kuk, gdzie jak wiadomo pięknych dróg nie brakuje. Tym razem na celownik obieramy linię zlokalizowaną w lewej części ściany, charakteryzującą się sporym nastromieniem i poprzecinaną systemem kominów i rys. The show must go on (6c) oferuje sporo różnorodnego wspinania od początku do końca, a jedyne chyba na co można narzekać to niewygodne stanowiska - co jednak nie dziwi biorąc pod uwagę sporą ekspozycję. Droga jest naprawdę świetna i zdecydowanie godna polecenia!
Startujemy nad odstrzeloną od ściany turnią, którą obchodzimy po lewej stronie - tabliczki na ścianie brak, jest za to kawałek repa na drzewie. Poza 12 ekspresami warto zabrać 3-4 średnie friendy (BD 0,5-1 ew. 2) dla uzupełnienia asekuracji. Prowadzę dziś wszystkie wyciągi i każdy z nich udaje zrobić się w pierwszej próbie, choć w kilku miejscach spędzam trochę więcej czasu 😉.
Wspinanie zaczynamy od sporego trawersu, po którym czeka nas dość siłowa (6a+) sekwencja w zacięciu i pierwsze wiszące stanowisko. Drugi, krótki odcinek to bardzo ładne i przyjemne (6a) wspinanie w płycie. Kluczowy wyciąg (6c, przeliczane tutaj na VII+/VIII-) jest naprawdę ciekawy i wszechstronnie testuje umiejętności. Rozpoczynamy od pięknej przewieszonej rysy z dobrymi chwytami, łapiemy dobrego resta i robimy długi trawers w lewo, tym razem w pionie i po małych chwytach.
Czwarty odcinek (6b) to efektowne przewinięcie za kant, po czym kontynuujemy wzdłuż szerokiej rysy pod komin, którym prowadzi kolejny wyciąg (5b) – kontynuujemy nim do stanowiska na kancie filara. Wyciąg szósty (6b) odczułem jako dość wymagający – zaczynamy od przewinięcia w lewo, po czym wspinamy się filarkiem, pokonujemy przewieszenie i kończymy trikowym rajbungiem do stanu. Stąd kierujemy się w lewo i systemem pęknięć (6a) docieramy do wygodnej (w końcu!) półki ze stanowiskiem. Możemy zatrzymać się tutaj lub trochę wyżej na lewo, oba warianty doprowadzą nas w to samo miejsce – różnić będzie się jedynie start kolejnego wyciągu. Na nim (6b) po kilkunastu metrach docieramy do gładkiej i lekko przewieszonej płyty, na której czekają nas długie ruchy po słabo widocznych z dołu klamach. Po tym pięknym odcinku czeka niespodzianka – gładka rynna, którą pokonać można technicznie lub podobnie jak ja, w stylu dżdżownicy 😉.
Trudniejsze wspinanie za nami, dwa ostatnie wyciągi to już czysta przyjemność, choć jak na 5c i 5b za darmo nie są i wymagają odważniejszych wyjść nad spity. Idziemy do góry systemem pęknięć, rynienek i wymyć – w połowie pierwszego wyciągu przecinamy inną drogę i zwracamy uwagę by podążać za naszymi spitami. Po wyjściu w łatwy teren ostatnie stanowisko znajdziemy po prawej stronie, możemy iść też na całą długość liny i założyć swoje w dogodnym miejscu. Tutaj pozostaje nam się rozwiązać i podejść kilkadziesiąt metrów do grani (z odchyleniem w lewo), gdzie trafimy na szlak zejściowy ze szczytu. My zbiegamy szybko na parking, koledzy już długo już na nas czekają - przed nami podróż powrotna do Polski.
Poza schematem z przewodnika umieszczam też link do opisu na Bergsteigen -> INFO & TOPO.