Cesta k slnku, Kopa Lodowa
Na rozpoczęcie letniego sezonu wspinaczkowego w Tatrach postanawiamy wybrać się na odległą i wysoko położoną Kopę Lodową. Na jej południowej ścianie znajduje się jedna z najładniejszych tatrzańskich „piątek” – Cesta k slnku (opisana w WHP jako Filar Szczuki). Droga w litej skale, ewidentna, wyposażona w stałe stanowiska i przystępna (nawet z teoretycznie szóstkowym wariantem) – w sam raz na bezstresowy rozwpin oraz zabranie na nią zaczynających swoją przygodę z górskim wspinaniem znajomych. Ponieważ zima w tym roku nie odpuszczała bardzo długo, możemy poczuć się trochę jak na lodowcu w Alpach – wokół śnieg i lód, pod rękami ciepły granit (nareszcie!), a w koło piękny wysokogórski krajobraz.
Zanim zaczniemy się wspinać czeka nas niestety długie (ok. 4-5h) i żmudne podejście – po dotarciu w okolice Chaty Teryho nie skręcamy w prawo do schroniska, a idziemy dalej prosto do Dolinki Lodowej. Nad ranem śnieg jest jeszcze zmrożony, ale z każdą minutą coraz bardziej rozmięka. Gdy docieramy pod ścianę, położoną prawie na wysokości Przełęczy Lodowej, musimy dodatkowo wystrzegać się szczelin powstałych u jej podstawy. Znajdujemy małą skalną platformę pod wejściem w drogę i zostawiamy tam większość rzeczy – by nie zabierać zimowego sprzętu sugeruję bowiem by po wspinaniu zjechać ze stanowisk z ringów, których według słowackiego opisu ma być sześć. Finalnie namierzamy cztery, a szczególnie niespodziewany jest brak tego ostatniego (po trudnościach) – po długim zwiedzeniu całej okolicy grani, postanawiamy poświęcić jedną taśmę z mailonem. A więc zalecam raczej zejście – szczególnie gdy nie ma śniegu pod ścianę przez Przełęcz Lodową wrócimy dużo szybciej. Zwłaszcza jeżeli wspinamy się większą ekipą jak my 😉.
Droga startuje wymytymi skałami i wyraźnym zacięciem (widać w nim dwa haki), na prawo od Komina Grosza – w naszym przypadku jego podstawa była mocno podsypana śniegiem i wchodziliśmy od razu w zacięcie (IV). Po jego przejściu kontynuujemy skośnie w prawo wzdłuż rysy i po ok. 30 metrach docieramy do stanowiska z ringów. Drugi odcinek (IV+, ok. 40m) jest bardzo ładny – wspinamy się ciągiem rys do góry z odchyleniem w prawo i gdy dotrzemy do dużej trawiastej półki pod przewieszkami, pochodzimy łatwo w lewo do stanu z haków pod kantem filarka (ringów w okolicy nie namierzyliśmy również podczas zjazdów).
Na starcie trzeciego wyciągu idziemy po prawej stronie filarka – mijamy przewieszkę (IV+, hak) i w dogodnym miejscu korzystając z lepszej rzeźby kierujemy się skośnie w lewo, aż do dużej półki. Z niej przechodzimy łatwym terenem w lewo i docieramy pod kominek z hakami. My stanęliśmy w tym miejscu ale podczas zjazdu namierzyłem ringi powyżej - należy przejść kominek i skręcić trzy metry w lewo (w sumie ok. 50m). Gotowy stan warto namierzyć bo startując na kolejnym wyciągu (III, 60m) spod kominka do kolejnych ringów braknie nam 5-10 metrów uszarpiemy się z liną. Idziemy bowiem parchatym terenem (jedyny brzydki odcinek drogi) w prawo, po czym skręcamy płytowym zacięciem w lewo i wychodzimy na grańkę (omijamy śnieg bo jest poziomo 😊), po której wspinamy się jeszcze kilka metrów skośnie w prawo na półkę.
Na kolejnym wyciągu (IV+, ok. 40m) zaczynamy zacięciem w prawo, po czym mocno trawersujemy w prawo – szukamy dobrze urzeźbionej skały by ominąć przewieszony teren nad głową i po przejściu za kant filara łukiem wracamy w lewo wzdłuż pęknięć. Po tym pięknym fragmencie docieramy na wielką trawiastą półkę w filarze, z niezłą lufą pod nogami i widokiem na kluczowe trudności drogi powyżej. Podchodzimy kilka metrów po klamach i wybieramy jeden z wariantów – duże pęknięcie po prawej (V) lub zacięcie wprost (wg schematu VI choć wg mnie i wielu osób również V). Większość osób wybiera wspinanie po lewej stronie (są haki) i podobnie robimy my – Ania bez problemu pokonuje ten odcinek. By przejść w całości wariant szóstkowy z topo po przejściu zacięcia nie uciekamy na półkę w lewo i za kant, tylko wspinamy się dalej wprost rysą – tak jest na pewno trudniej, choć odczucia to ok. V/V+.
Po wyjściu w łatwy teren (ok. 30m) docieramy do półki z hakiem, gdzie najlepiej zrobić stanowisko – po dotarciu w to miejsce wybrałem się kolejne 30 metrów do góry i ringów nie znalazłem, skończyło się na wspinaniu w dół do haka (by stąd rozpocząć zjazdy). Jeżeli planujemy schodzić czeka nas jeszcze kilkanaście metrów łatwego (II-III) wspinania oraz grań wyprowadzająca na szczyt Kopy Lodowej. My tymczasem czekamy na drugi zespół – trójka naszych towarzyszy zbiera pierwsze tatrzańskie doświadczenia, zjeżdżamy więc wszyscy na jednej linie. Po pierwszym zjeździe z taśmy, kolejne trzy robimy już z ringów, czwarty z drugiego stanowiska z haków i ostatni ponownie ze stałych punktów, po wcześniejszym ubraniu butów i raczków – na śnieg już za szczeliny brzeżne jak w Alpach 😊. Schodząc nadkładamy trochę drogi i robimy postój w Terince – pierwszą drogę w sezonie letnim w Tatrach (a dla kolegów pierwszą samodzielnie poprowadzoną) koniecznie trzeba uczcić piwkiem.
PS. Dzięki temu, że droga prowadzi stromym filarem wystawionym na mocne Słońce i zakończonym granią a nie półkami ze śniegiem, można wspinać się tutaj nawet pod koniec zimy. Dobra opcja to wtedy podejście i zjazd na nartach, czy to Małą Zimną Wodą, czy też Doliną Staroleśną – przez Czerwoną Ławkę.