23/07/2022Tagi: TatryDolina MłynickaSkrajne SoliskoWspinanie górskie lato

Kant, Skrajne Solisko

Wycena: IX-   Wycena uzupełniająca: VIII/VIII+   Asekuracja: S2   Długość [m]: 100   Wyciągi: 4   Czas [h]: 4   Wystawa: E   Ocena: 8/10   Komentarz:    

W związku z zapowiadanymi na wczesne popołudnie burzami postanawiamy podziałać na nisko położonej i szybko dostępnej ścianie. Po powrocie z Filara Walkera nie mam zresztą ochoty na chodzenie, przydałoby się za to podszlifować formę sportową 😊. Finalnie lądujemy w Dolinie Młynickiej, na kolejnej ciekawej ospitowanej linii w okolicy – Kancie na Skrajnym Solisku (słow. Solisko Predné). Droga choć niedługa jest warta zrobienia – oferuje bardzo ładne i zróżnicowane wspinanie. Klasycznego przejścia spokojnie próbować mogą wspinacze robiący ósemki– oryginalne wyciągi poszczególnych wyciągów są bowiem zawyżone o ok. pół stopnia/stopień (autorzy pierwszego przejścia wspinali się przy bardzo niskiej temperaturze).

Podejście pod Środkowy Filar Skrajnego Solisko jest trochę mniej komfortowe niż pod położone naprzeciwko Ścianę i Turnię pod Skokiem. Po zejściu ze szlaku w lewo (ok. 45 minut z parkingu) czeka nas żmudne zdobywanie wysokości po ruchomych głazach, a ostatni odcinek pokonujemy stromymi trawnikami. Start drogi znajdujemy bez problemu – spity widać już z daleka. Obicie drogi jest dobre, choć na łatwiejszych fragmentach trzeba odważniej wychodzić nad wpinki. Własny sprzęt (wystarczą 2-3 małe/średnie friendy) może przydać się jedynie na trawersie na trzecim wyciągu, ewentualnie pod koniec drugiego odcinka – nie jest jednak niezbędny.

Pierwszy wyciąg prowadzi Ania - zaczynamy blisko kantu ściany, po dużych ale mocno porośniętych chwytach. Wyżej wchodzimy na ładną płytkę, pod koniec której czeka trochę trudniejszy fragment – wycena VII jest jednak na wyrost, bardziej pasowałoby VI+/VII-. Stanowisko znajdziemy po ok. 30 metrach na trawiastej półce. Zmieniamy się na prowadzeniu i ruszam na kolejny wyciąg (35 m) – prowadzący środkiem wielkiej płyty. Pierwsze metry są przystępne, dobrych chwytów i stopni nie brakuje, nie przeszkadzają nawet porosty (przydałoby się więcej powtórzeń!) – jedynie w dwóch, trzech miejscach trzeba się mocniej spiąć. Pod koniec wyciągu dochodzimy jednak do mocno bulderowego miejsca, którego nie odczytuję prawidłowo za pierwszym razem – po kilku minutach próbowania i wracania do restowych klamek w końcu zawisam. Chwilę później wiem już co zrobić – wracam na dół, przewiązuję się i druga próba jest już skuteczna. Wyciąg bardzo fajny i techniczny, ale wycena ponownie do korekty – zamiast VIII+ postawiłbym tutaj VIII-.

Odcinek trzeci (VI, 15 m) zaczyna się mocnym trawersem w lewo, tarciową płytą kierujemy się wzdłuż spitów do lekko przewieszonego zacięcia z hakiem i po jego przejściu skręcamy do stanowiska na półce. Kluczowy, czwarty wyciąg (oryg. IX-, raczej VIII/VIII+, 20 m) jest świetny ale zupełnie inny od poprzedniego – wspinamy się w przewieszonej płycie, ruchy są długie i siłowe. Zatrzymuje mnie już bulder na starcie – kontynuuję do końca by zobaczyć co jest dalej i czy mam szanse na czyste przejście, nadal jest dość rześko a przewinięcie na niesamowicie eksponowany kant aż mnie zatyka 😊. Po powrocie do stanu dość długo zastanawiamy się co robić – niebo nad nami czarnieje, przez chwilę nawet kropi, a w oddali coraz wyraźniej grzmi. Ponieważ ścianka jest w całości przewieszona chwyty są nadal suche, postanawiam więc oddać drugą próbę – jedyną zresztą na jaką starczy czasu. Bulder na starcie puszcza, pozostaje więc dociągnąć do końca – na kancie wyjeżdżają mi nogi, udaje się jednak utrzymać i wyjść z opresji, po chwili jestem przy ostatnim stanie. Ania próbę na takich trudnościach już odpuszcza, wracam więc do niej likwidując przeloty i dzięki temu wyrabiamy się z powrotem na ziemię zanim na dobre się rozpada – timing wręcz idealny!