21/05/2023Tagi: TatryDolina KieżmarskaCzarny SzczytWspinanie górskie lato

Filar Puskasa, Czarny Szczyt

Wycena: V+   Wycena uzupełniająca: IV/V lub V+   Asekuracja: RS2   Długość [m]: 200   Wyciągi: 4   Czas [h]: 2   Wystawa: SE   Ocena: 7/10   Komentarz:    

Co prawda w Tatrach śniegu nadal sporo, wiele słonecznych ścian umożliwia już jednak wspinanie w suchej skale – czas więc na rozpoczęcie sezonu letniego! Rehabilitacja barku trwa, pojawia się więc okazja na nadrobienie zaległości z łatwiejszym klasykiem z mojej listy tatrzańskich TOP100 - Filarem Puškáša (IV/V, war. V+) na Czarnym Szczycie. Droga jest lita, ładna i przyjemna oraz wyposażona w stanowiska w ringów i pojedyncze stałe punkty. To oraz fakt iż wyprowadza ona na oferujący świetne widoki wierzchołek sprawia, że zalicza się do grona najlepszych o tym stopniu trudności w Tatrach.

Podejście nie należy do najkrótszych – normalnie zajmuje około 4 godzin, nam wydłuża go dodatkowo mokry śnieg zalegający już powyżej Schroniska nad Zielonym Stawem Kieżmarskim. W Dolinie Dzikiej obserwujemy jak na okolicznych ścianach lato zmaga się z zimą – w żlebach i na półkach śnieg, żebra i płyty suche jak pieprz. Klimat iście alpejski i podobny do tego z zeszłorocznego rozpoczęcia sezonu na Kopie Lodowej (Cesta k slnku).

Po podejściu pod nasz cel okazuje się, że połowa pierwszego wyciągu jest pod śniegiem – nadal bez problemu można jednak wejść zarówno w wariant oryginalny, jak i prostujący. Zaczynamy od tego drugiego – wspinamy się ewidentnym zacięciem (IV) kilka metrów na prawo od drogi oryginalnej i wychodzimy na półkę pod stromą płytą. Na stanowisku (podobnie jak na każdym innym) są dwa ringi, gdy nie ma śniegu wyciąg ma ok. 30 metrów, u nas miał ok. 20. Stąd przechodzimy płytą w prawo do kantu (hak) i odbijamy do góry (V). Po minięciu okapu czeka nas fajna ryska (V+, ring) i wychodzimy na płytę. Tutaj możemy przejść do ładnego zacięcia powyżej (V+, hak) i trawersem do stanu pod okapem lewo lub dostać się do niego wprost przez pęknięcie (mniej ciekawie). Wyciąg ma około 40 metrów, do kolejnego stanowiska już na drodze oryginalnej jest ich 15 – z powodu trawersów raczej nie warto łączyć. Spod okapu robimy trawers w lewo do kantu (IV) i odbijamy w górę – po chwili łączymy się z główną linią i kontynuujemy w ładnej skale (III/IV) do wygodnego tarasu.

Czwarty (oryginalnie trzeci) wyciąg to nietrudne i przyjemne wspinanie w litej skale – idziemy w kierunku białej ścianki (IV) i po jej przejściu kontynuujemy filarem (III), mijamy przewieszkę zacięciem po prawej od jego ostrza i aż po 55 metrach docieramy do stanowiska. Na ostatnim wyciągu (III) idziemy do półki na ostrzu filara i skręcamy w prawo za ścianką, kontynuujemy płytową depresją i wchodzimy na grańkę, która doprowadzi nas do turniczki – stanowisko można założyć tutaj lub podejść na całą długość liny kilka metrów dalej do taśm i pętli pod blokiem skalnym. Tutaj wspinanie się kończy, warto jednak podejść (bez trudności) na pobliski główny wierzchołek.

Ze szczytu można zejść lub zjechać – my z powodu śniegu wybieramy to drugie rozwiązanie. Pierwszy zjazd z powodu niefortunnie umieszczonego stanowiska jest nieprzyjemny i trzeba dobrze poprowadzić linę, drugi jest już lepszy, a dwa ostatnie szybkie i komfortowe. Po powrocie pod ścianę zastanawiamy się czy nie zrobić jeszcze drogi Stanisławskiego, dobrze wygląda jednak tylko jej pierwszy wyciąg (IV) płytowym zacięciem, wyżej w depresji jest bardziej trawiasto i dziś leje się tamtędy woda. Na dogrywkę postanawiamy więc sprawdzić jakie są dwa pierwsze wyciągi na oryginalnym Puškášu – przebiegamy je z Szymonem szybciutko podczas gdy Marta już odpoczywa.

Pierwsze 10 metrów jest pod śniegiem, pozostaje nam więc ok. 20-tu. Idziemy płytą (IV) w kierunku łukowatego pęknięcia i przy ringu przewijamy się w lewo (V), po kilku ładnych ruchach docieramy do łatwiejszego zacięcia i przechodzimy nim w lewo do stanowiska na balkoniku. Drugi wyciąg (ok. 50m) zaczynamy od przejścia uklamionej przewieszki (IV+), po której ładnym zacięciem kierujemy się na lewo od przewieszek. Przechodzimy obok okapu na kant z rysą (IV+) i po przewinięciu kontynuujemy płytami skośnie w prawo do tarasu ze stanowiskiem – ostatnie metry są wspólne z wariantem prostującym. Dwa ostatnie wyciągi już robiliśmy, zjeżdżamy więc pod ścianę i kończymy naszą przygodę z Czarnym Szczytem. Fajnie było dotknąć ciepłego granitu w takich okolicznościach, a droga na pewno jest godna polecenia – jak ktoś będzie miał mało można przejść jeszcze drugą obok (np. wspomnianego Stanisławskiego czy Solickiego) albo przejść przez Baranią Przełęcz pod południową ścianę Baranich Rogów 😊. Ciekawą opcją jest również zrobienie Grani Papirusowych Turni do Przęłęczy Stolarczyka (zejście płytową Papirusową Drabiną).