23/07/2023Tagi: TatryDolina BatyżowieckaGerlachWspinanie górskie lato

Brnenska cesta, Gerlach

Wycena: VI   Asekuracja: R2   Długość [m]: 350   Wyciągi: 10   Czas [h]: 6   Wystawa: W   Ocena: 6/10   Komentarz: + lotna 300m   

Po intensywnym wspinaniu w Alpach ciało jeszcze do siebie dochodzi, szkoda byłoby jednak nie wykorzystać bezdeszczowej niedzieli w Tatrach 😉. W ramach rozruchu umawiam się więc z Bartkiem i Michałem, którzy mają ochotę na większą ścianę i przygodową linię. Spośród kilku propozycji wybór pada na Brnenską cestę (VI) na zachodniej wystawie najwyższego tatrzańskiego szczytu. Droga w dolnej części pokonuje ciekawe kaskadowe płyty i dalej (jako jedyna) ścianę czołową „Pośredniej Gerlachowskiej Strażnicy” (nazwa umowna), co daje około 8-10 wyciągów wspinania w trudnościach głównie V-VI. Wyżej czekają jeszcze 2-3 łatwiejsze odcinki na Wyżnią Gerlachowską Strażnicę i około 200 metrów terenu graniowego na wierzchołek Gerlacha.

Po dotarciu na miejsce dość długo opóźniamy start – mimo iż ma nie padać, jest pochmurnie i wietrznie co rano na wysoko położonej zachodniej ścianie oznacza nieprzyjemny chłód. Na drodze Kurczaba, będącej jedyną regularnie powtarzaną tutaj linią i tatrzańskim klasykiem wspina się polski zespół – pozdrawiamy chłopaków i idziemy kawałek dalej. Topo drogi nie jest do końca jasne, a linia na tatrynfo mocno orientacyjna – w przeszłości sporo zespołów miało problem z namierzeniem jej prawidłowego przebiegu. Na pierwszych wyciągach sugerujemy się więc głównie znalezionym na Internecie czeskim foto-topo, które okazuje się prawidłowe, chłopaki pogubili się jednak dalej i ścianę Pośredniej Strażnicy (PGS) ominęli po prawej stronie. Co do sprzętu to zespołom doświadczonym w zupełności wystarczy zestaw standardowy – zabrany młotek użyliśmy tylko do dobicia kilku pozostałych na drodze haków.

Wspinanie zaczynamy od przejścia zielonych połogich płyt i dostaniu się zacięciem na półkę nad pierwszym pasem przewieszek – wychodzi około 50 metrów czwórkowego wspinania (stan własny). Drugi odcinek (V) to ciekawy trawers w lewo załupą i odbicie do góry krótką rysą (hak) na płytę, którą podchodzimy pod okap (3 rozrzucone haki). Na wyciągu trzecim źle interpretujemy topo i zamiast odbić do góry po ze stanowiska po 2-3 metrach, idziemy w lewo do pęknięcia w okapie (ok. VI, krucho). Po wyjściu na płytę powyżej Michał orientuje się w błędzie i czeka go bardzo nieprzyjemny 10-metrowy trawers w dół (V/VI), po którym dociera do stanowiska na filarku. Prawidłowo idzie się rysą do góry, ciekawą płytą (VI) i do filarka wychodzi się zacięciem – tak ten odcinek pokonuje Bartek, któremu wypinam linę na całej długości idąc na drugiego za Michałem. Przez nasz błąd straciliśmy około godzinę, finalnie jednak udało się wybrnąć z sytuacji i wrócić na właściwą drogę.

Kolejny odcinek jest kluczowy – wspinamy się w stronę kaskadowych okapików i pokonujemy je skośnie w lewo (VI, 3 haki), po czym kontynuujemy dobrze urzeźbioną płytą (V) w łatwy teren pod kotłem. Po wejściu do kotła szukamy łatwego pasażu (II-III) wyprowadzającego na półki pod ścianą czołową, nie rozbijając na dwa wyciągi wychodzi około 80 metrów, trzeba więc trochę podejść łatwym terenem. Przeszkodę można też forsować wprost – trudności ok. V ale może być słabiej z asekuracją.

Pod ścianą czołową PGS spędzamy sporo czasu analizując jak ją przejść. Po upewnieniu się, że czeskie foto-topo jest błędne trzymamy się linii z tatrynfo – zgodnie z nią idzie się zacięciami środkiem ściany. Prowadzący ten odcinek Bartek pierwszy odcinek (V) pokonuje sprawnie ewidentnymi formacjami i nie zatrzymując się idzie w ciągu drugi (V+). Do wyboru są tutaj 2-3 opcje wyglądające dość podobnie – kolega decyduje się na trawers w prawo i powrót do zacięć, aczkolwiek logiczniejszy wydaje się wariant wprost. Po wyjściu na półkę trafiamy repa (haków w okolicy brak) co potwierdza, że wylądowaliśmy w dobrym miejscu – kolega pokonuje jeszcze krótkie zacięcie i zatrzymuje się na balkoniku (wyszło 60 metrów więc warto rozważyć jednak rozbicie).

Dwa kolejne wyciągi wyprowadzają na szczyt PGS – pierwszy z nich idziemy wprost do góry (generalnie IV ale przewieszka VI po kilku metrach), po czym odbijamy w lewo omijając kruche spiętrzenie. Ostatni fragment zaczynamy krótkim zaciątkiem z drewnianym kołkiem (V), z którego kontynuujemy filarem (IV) aż do grani. Tutaj postanawiamy schować jedną żyłę i iść dalej na lotnej – po około 40 metrach w poziomie dochodzimy do Wyżniego Gerlachowskiego Przechodu, do którego z prawej strony dochodzą inne drogi, m.in.. Kurczab. Znam już ten fragment, szybko więc podążamy depresjami (III) na lewo od groźnie wyglądającej ściany czołowej Wyżniej Gerlachowskiej Strażnicy (WGS) i po jej wyminięciu odbijamy w prawo – początkowo granią, później już pod nią (można i górą jak mamy ochotę i nie wieje) do góry i skośnie w lewo aż na Gerlach. Na wyjątkowo opustoszałym szczycie robimy krótką przerwę i uciekamy w dół bo zimno – schodzimy Batyżowiecką Próbą.

Podsumowując, Brnenska to ciekawa propozycja szczególnie dla osób mających już na koncie Kurczaba i chcących przejść ścianę ponownie trochę poważniejszą drogą oferującą więcej wspinania. Po rozwianiu wątpliwości co do jej przebiegu na pewno będzie bardziej komfortowo (i krócej!), nie schodząc z drogi na głównym fragmencie do PGS jest dość lito, choć miejscami trochę „górsko”. Oczywiście po powrocie z wspinania w przepięknym granicie Enversów i Dru trochę się ponarzekałem na mało ciągowy charakter dolnych wyciągów, porosty i rzęchowatą górną część drogi, ale finalnie przyznałem, że droga ma taternicki urok starych lat 😊.