Snoopy direct, Fissure d'Ailefroide
Drugiego dnia obozu w Écrins odwiedzamy Ailefroide słynące z setek wielowyciągowych dróg w granicie, w większości wyposażonych w stałą asekurację i dostępnych w kilka minut z parkingu. Dodając do tego kilka sektorów sportowych i dziesiątki świetnych bulderów nie dziwi, że miasteczko jest dosłownie opanowane przez wspinaczy. Do odległego Delfinatu warto przyjechać nawet tylko dla tego miejsca – unikalnego zarówno pod względem ilości długich obitych dróg, jak również pięknej pogody. Ponieważ jednak na obecnym wyjeździe skupiamy się na wspinaniu w górach, tym razem pojawiamy się tylko na rozeznanie sektorów i przejście jednego z klasyków, Snoopy Direct (6b) na Fissure d'Ailefroide.
Północną ścianę wybieramy dla schowania się przed upalnym Słońcem, a by uniknąć tłumów pod drogą pojawiamy się dość późno – niestety nic to nie daje bo jest ona oblegana od rana do wieczora! Na spokojnie odczekujemy swoje w kolejce – na szczęście jakoś to idzie, jak w większości zachodnich rejonów górskich ludzie bowiem nie przejmują się zbytnio azerowaniem jeżeli nie są czegoś w stanie przejść klasycznie i dziwią się gdy wspominamy coś o możliwym powtarzaniu wyciągów, co na szczęście tego dnia nie jest konieczne 😊.
Wybrana przez nas droga oferuje ładne i różnorodne wspinanie, wyceny jak na granit są bardzo łaskawe, a obicie komfortowe - nie dziwi więc jej popularność (z samego naszego klubu przeszło ją kilka zespołów). Warto wspomnieć, że kilka metrów na prawo startuje droga o podobnej nazwie, La Snoopy której niedawno wycięto większość stałych punktów robiąc z niej linię częściowo tradową o trudnościach głównie piątkowych, z jednym dobrze obitym fragmentem 6b.
Wracając do naszej drogi - pierwszy wyciąg (5c) to przyjemne wspinanie po stromej ale bardzo dobrze urzeźbionej ścianie. Na starcie drugiego wyciągu (6a) czeka ciekawy okapik, po którym łatwiejszym terenem docieramy do kolejnego stanowiska. Wyciąg trzeci (5c) to krótka ścianka doprowadzająca nas pod główne trudności. Kluczowy odcinek (6b) jest zdecydowanie najładniejszy na drodze – zaczynamy od krawądkowej płyty i wchodzimy do pięknego zacięcia, które pokonać można efektownym dilferkiem.
Piąty i szósty odcinek (oba 6a) prowadzą po ładnych czarnych płytach – wychodzimy z nich za przełamanie ściany, warto skorzystać z wyższego stanowiska. Na krótkim wyciągu siódmym (5c) idziemy skośnie w lewo, ósmy (6a+) jest już dłuższy i znacznie ciekawszy – zaczynamy od technicznej ścianki po lewej, po czym przewijamy się na wielką połogą płytę, gdzie miłośnicy rajbungów będą mieli dużo frajdy. Pod koniec drogi czeka nas trikowe przewinięcie przez okapik (6a) i kolejny tarciowy odcinek doprowadzający do ostatniego stanowiska. Po zakończeniu wspinania do wyboru mamy zejście ścieżką przez las lub sześć szybkich zjazdów (do 50 metrów) z osobnych przygotowanych do tego stanowisk (szczegóły w topo). Nam butów brać się nie chciało, czeka nas więc druga opcja – w dół ruszamy jednak dopiero po nacieszeniu się widokami i łyku Limoncello 😊.
Podsumowując, drogę Snoopy Direct można z czystym sumieniem polecić, choć oczywiście jest to tylko jeden z wielu klasyków rejonu! Konsultując się ze stałymi bywalcami i opracowując listę polecanych dróg byłem zresztą w szoku jakie możliwości daje Ailefroide, szczególnie dla osób celujących w obite wielowyciągi o trudnościach 5b-7a. W ciągu kilka dni można spokojnie przewspinać setki metrów, do tego wysypiając się i nie męcząc za bardzo chodzeniem. Jest to też dobra alternatywa gdy na górskich ścianach w tym czy innym rejonie nie ma warunków. A że do wyboru są wszystkie możliwe wystawy bez problemu zaplanujemy wspinanie w Słońcu lub w cieniu o preferowanej porze dnia. Warto wiedzieć o tym miejscu!
PS. Kolejnego dnia rano z Anią i Szymonem jedziemy w głąb doliny do Pre de Madame Carle i podchodzimy przez Glacier Noir pod Pic Sans Nom z zamiarem zrobienia jednej z najładniejszych górskich dróg w rejonie, Aurore Nucléaire (6b, 14 wyciągów). Niestety okazuje się że dostępu do ściany bronią gęste szczeliny i stromy lód pokryty ruchomymi kamykami, do tego z powodu niskiego stanu lodowca półka startowa jest dużo wyżej niż powinna. Uzbrojeni tylko w podejściówki z raczkami (sugestia Pani z biura przewodników że "na pewno wystarczy choć nie wie czy ktoś drogę ostatnio robił" 😉) po próbach z każdej strony nie dajemy rady sforsować przeszkody i poddajemy się. Chcąc ratować dzień zbiegamy pokonany wcześniej w górę kilometr przewyższenia i jedziemy do Ailefroide. Pod upatrzoną drogą stajemy jednak dopiero po 15-tej i mocno zmęczeni w końcu odpuszczamy wspinanie - cóż, rzadko ale jednak takie dni też się w górach zdarzają...