28/12/2023Tagi: SkałySkały - WłochySanta Margherita (Monte Gallo)Wspinanie górskie latoWspinanie w skałach

Palermo in love, Santa Margherita - Monte Gallo

Wycena: VIII-   Wycena uzupełniająca: 6c+   Asekuracja: RS2   Długość [m]: 310   Wyciągi: 11   Czas [h]: 8   Wystawa: W   Ocena: 8/10   Komentarz:    

Po wizycie na turni Quota 280 (RELACJA) dwa dni później wracamy na położoną obok większą ścianę, Santa Margherita. Spośród polecanych w przewodniku linii wybieramy tą prezentującą się najciekawiej, a przy okazji najtrudniejszą - Palermo in love (VIII-/6c+, 11 wyc.). Droga jest bardzo ładna i różnorodna – prowadzi zarówno rysami i zacięciami, jak i przez płyty oraz przewieszki. Najtrudniejsze fragmenty obite są spitami, na pozostałych konieczna jest własna asekuracja, stąd też określenie „modern alpine route”. Wspinanie jest świetne ale i dość wymagające nawet na łatwiejszych wyciągach – finalnie prowadzę wszystkie, a aż trzy wymagają powtórki. Z ostatnim trudnym odcinkiem rozprawiamy się rzutem na taśmę i ze ściany wychodzimy już po ciemku, z jedną czołówką 😊.

Podejście rozpoczynamy jak ostatnio, tym razem jednak ze ścieżki obok ogrodzenia nie odbijamy w lewo, a idziemy do góry i w prawo. Podstawa zachodniej ściany położona jest wyżej niż się wydaje – po minięciu widocznej z daleka grańki pod filarem, czeka jeszcze stromy odcinek zboczem i po ok. 30 minutach docieramy na miejsce. Start drogi odnajdujemy bez problemu – efektowne zacięcie z rysą widać już z daleka.

Pierwszy wyciąg (30m) wymaga w 100% własnej (bardzo dobrej) asekuracji – wspinamy się pięknym zacięciem w świetnej skale, w trudnościach oscylujących ok. VI, najtrudniejszy jest ostatni fragment z obłą rysą. Drugi odcinek jest krótki (15m) ale bardzo sprężny – zaczynamy od trawersu w prawo i przejścia wymagającego (VII choć bliżej VII+, spity) fragmentu w płycie, po której czeka jeszcze siłowa przewieszka z zaginającą się rysą. Na trzecim wyciągu (VII-, 35m) Ania podejmuje próbę prowadzenia ale zatrzymuje ją wymagające wyjście z zacięcia, po zmianie przechodzę ten trikowy fragment i przewijam się wyżej na ładną szarą płytę (ok. V), idąc wzdłuż rys do stanowiska.

Wyciąg czwarty (30m) jest najwyżej wycenionym na drodze (VIII-) – po kilku łatwych metrach (można przenieść stanowisko) czeka piękna rysa w pionowej żółtej ścianie, częściowo ubezpieczona spitami. Już na wyjściu z trudności na odwrót klinuje palce i wyjeżdżam ze stopnia – po przewiązaniu się powtarzam całość już skutecznie, górna część jest już łatwiejsza (ok. VII-). Kolejny odcinek jest długi (45m) i trochę zawiły – zaczynamy wzdłuż pęknięć (VI-), kontynuujemy litą płytą (VI+) kierując się w lewo po przewieszkę, pod którą odbijamy trawersem w prawo i ponownie do góry pięknymi rysami (VI) na przewieszonej ściance. Szósty wyciąg (35m) to jeden z nielicznych spacerów na drodze – idziemy zacięciem w lewo (V-) i do góry na rampę z krzakami, zatrzymujemy się przy haku pod stromą ścianą, mając zacięcie po prawej stronie.

Siódmy odcinek (25m) zaczynamy łatwym wejściem do wspomnianego zacięcia, z którego odbijamy na przewieszoną ścianę w lewo (VI+/VII-, spity) i po przewinięciu na płytę powyżej trawersujemy w lewo (do góry niebezpieczny zapych!) do szerokiego pęknięcia, którym łatwo docieramy do stanu. Na starcie kolejnego wyciągu (25m) czeka bulderowy okapik (VII-) – obchodzimy go po prawej i od razu wracamy w lewo obok wybrzuszonej skały, nad którą czeka łatwa rampa w prawo. Na wyciągu dziewiątym (25m) idziemy w prawo pod czerwoną płytę i pokonujemy ją wzdłuż pęknięcia po lewej (VI), które doprowadza pod przewieszoną ściankę. Na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo trudno, łatwo też wpakować się w miejsce bez chwytów – tak też robię i dopiero po rozpracowaniu z wiszenia znajduję odpowiednią sekwencję (VII+/VIII-), którą odtwarzam dopiero za drugim podejściem od dołu.

Po przejściu technicznej ścianki na początku kolejnego wyciągu (VII+/VIII-, 25m) wydaje się, że droga jest nasza – po kilku metrach docieram jednak do zagadkowej przewieszki pod zacięciem i… kompletnie nie mam pomysłu jak ją pokonać. Co gorsza spit jest pod wejściem w trudności a wyżej nic nie da się założyć – nie ma więc szans ani na patentowanie ani nawet na A0 by wyjść ze ściany. W końcu dociera do mnie, że jedyne rozwiązanie to odważne wyjście z przewieszenia i sięgnięcie w nieznane z wizją lotu na półkę poniżej. Ze zmęczenia wygina palce, zaraz będzie ciemno, wycof wisi w powietrzu – wracam jednak do stanowiska i postanawiam spróbować choć raz. Udaje się, choć pod ostatni wyciąg (1 spit w miejscu gdzie powinno być stanowisko?) docieram mocno roztrzęsiony 😉. Pozostaje jeszcze problem z Anią, która wisząc w przewieszce nie ma jak nad nią wyjść bez przelotu - po kilku próbach w końcu się udaje. Finalny odcinek (20m) pokonujemy już po ciemku – na szczęście to właściwie formalność bo pozostaje łatwy trawers w lewo i odbicie do góry do zacięcia (V-). Wyjście ze stromej ciemnej ściany na łąkę pod szczytem to spory kontrast – masyw Monte Gallo opada w drugą stronę rozległymi zboczami (zdjęcie od strony Mondello jest na końcu galerii), do tego światła Palermo aż rażą po oczach.

Zejście mimo obaw idzie nam bezproblemowo – kierujemy się ścieżką w lewo do szerokiego siodła pomiędzy szczytami i schodzimy z niego w dół, trzymając się lewej strony. Miejscami trzeba przedzierać się przez krzaki i uważać na ruchome piargi, łatwo też zgubić pojawiające się co jakiś czas kopczyki. Kilka dni później schodząc stąd za dnia idziemy nieco inaczej, okazuje się jednak iż wcale nie dużo przyjemniej. Po około 30 minutach od przełączki docieramy do ubitej dróżki, którą idziemy w lewo za przełączkę i schodzimy kawałek zboczem na drogę gruntową, która zaprowadzi nas z powrotem do ulicy, gdzie zostawiliśmy auto.

PS. W przewodniku Multipitchclimbing around Palermo opisane są najpopularniejsze drogi na ścianie, spis wszystkich z trudnościami poszczególnych wyciągów znaleźć można TUTAJ. Sama Palermo in Love jest z roku 2007, nie wiem czy jacyś Polacy już ją przeszli ale naprawdę warto się wybrać, podobnie zresztą jak na tą, o której będzie kolejny wpis 😊.