WHP114, Kościelec
W pierwszy pogodny od kilku tygodni weekend w Tatrach wybieramy się z Michałem i Szymonem na Halę Gąsienicową. Na celownik obieramy Filar Leporowskiego na Kozim Wierchu, gdy jednak okazuje się, że płyty na nim są zaklejone śniegiem, skręcamy pod wschodnią ścianę Kościelca na WHP114 (latem V, zimą ok. M5+). Sto-czternastka to niewątpliwie jeden z zimowych klasyków na Hali – jest trochę śniegu i lodu, nieco łatwego mikstu, jak i dwa trudniejsze wyciągi skalne, do tego kończymy wprost na szczycie. Z drogą miałem porachunki sprzed lat - wtedy z powodu gwałtownego załamania pogody musieliśmy wycofać się z Jackiem z kopuły szczytowej (RELACJA).
Po całkiem przyjemnym w obecnych warunkach podejściu żlebem opadającym z Kotła Kościelcowego docieramy pod start drogi. Na początek czeka dolne spiętrzenie, które pokonujemy jednym długim 60-metrowym wyciągiem – kierujemy się łatwą depresją skośnie w prawo, po czym odbijamy w lewo załupą (ok. M4/WI3). Pod koniec czeka przewinięcie do żlebu – nieco wypychające i z czujnym trawersem po stromym lodzie. Stanowisko najlepiej zrobić po przejściu pierwszych stromych metrów w żlebie – po prawej jest hak z mojego wycofu sprzed kilku lat 😉. Dalej czeka nas ok. 100-metrowy spacer, przy dobrym śniegu bez problemu do pokonania na lotnej. Idziemy do góry i po wyjściu do kociołka odbijamy skośnie w lewo do podstawy kopuły szczytowej. Zatrzymujemy się pod charakterystyczną jasną płytą nakrytą sporą przewieszką.
Pierwszy wyciąg w górnym spiętrzeniu jest zróżnicowany i całkiem zajmujący – letnie V zasługuje w zimie na M5+, może i M6-. Zaczynamy od wąskiego zacięcia z rysą i płytkimi trawami i po kilkunastu metrach trawersujemy słabo urzeźbioną płytą w lewo (do haka). Po tym niebanalnym odcinku przewijamy się do wąskiego kominka, w którym też jest całkiem ciekawie, a następnie odbijamy zacięciem skośnie w prawo aż do półki stanowiskowej (dwa haki w różnych miejscach).Na całej długości wskazana cierpliwość w wyszukiwaniu chwytów oraz dobre prowadzenie liny 😊.
Drugi wyciąg w kopule (latem IV, zimą co najmniej M5) prowadzi najpierw skośną załupą w prawo, z której dostajemy się do widocznego z oddali zacięcia z niewielką przewieszką – przewijamy się przez nią w prawo na filarek i wychodzimy na półkę z blokiem (taśma), dobrze zatrzymać się na tarasie kilkanaście metrów wyżej (odcinek M3-M4). W ten sposób pod szczyt Kościelca dotrzemy jednym 60-metrowym wyciągiem – kierując się cały czas skośnie w prawo, najpierw przez skały i trawy (M3), na koniec śniegiem.
Zaległy temat zamknięty, sezon zimowy reaktywowany – oby jego końcówka była bardziej udana niż poprzednie tygodnie…