Pewnego razu na Buli, Bula pod Bandziochem
Piątkowy poranek na obozie w Moku przywitał nas deszczem (!), co oczywiście oznaczało zmianę planów. Krótką przerwę od opadów postanowiliśmy wykorzystać z Michałem „jakkolwiek” - jak wiadomo Bula jest idealną ścianą na takie okoliczności! Wybierając kombinację Pewnego Razu na Buli, na która składają się drogi W Poszukiwaniu Trudności (M4+) oraz Bruce Lee i Złodzieje Dróg (ok. M6-), otrzymujemy teoretycznie około 250 metrów wspinania 😉 – realnie trudności to jednak dwa krótkie odcinki w pierwszej części i jeden ładny wyciąg w drugiej. Jak na Bulę jest to jednak na pewno linia warta polecenia – dla bardziej doświadczonych dobra na rozruch, dla mniej – na spróbowanie czegoś troszkę trudniejszego od tutejszych piątek.
Poszukiwanie Trudności zaczynamy od przejścia śnieżno-trawiastego terenu na prawo od szerokiego żebra, którym prowadzi łatwa droga kursowa. Po dotarciu do progu skalnego trawersujemy pod nim w prawo i robimy stanowisko. Uskok pokonać można wyraźnym zaciątkiem poniżej wypłaszczenia lub ścianką powyżej – z powodu mokrego śniegu wybieramy wyższy wariant (ok. M4+). Po kilku metrach trudności wychodzimy w trawiasty teren i między kosówkami idziemy wprost do góry pod kolejny próg. Ten pokonujemy fajnymi skalnymi schodkami wprost (ok. M3+) i wychodzimy na Żebro, którym idziemy skośnie w prawo. Warto zatrzymać się na górnym stanowisku na Żebrze by kolejna długość liny doprowadziła nas pod kluczową ściankę na drodze Bruce Lee (my startujemy w trudności niżej i jest niewygodnie). Tak też zrobili podążający za nami koledzy, Adrian z Dawidem.
Crux drogi to wypychająca ścianka (oryginalnie 7-, raczej ok. M5+/M6-), przy kiepskich warunkach całkiem czujna – bezpieczeństwo poprawia jednak stały hak wskazujący kierunek wspinania. Po jej przejściu kilka łatwych metrów doprowadza nas pod bardzo ładne zacięcie – wspinając się z niższa można zrobić pod nią stanowisko, startując spod ścianki nie jest konieczne. Kolejne 15 metrów jest najładniejsze na drodze – wspinamy się najpierw w skale, potem w trawiastym kominku i wychodzimy na półkę z drzewem (idealnym na stanowisko). Ostatni wyciąg można prostować zacięciem z rysą po lewej (ok. M5+), oryginalnie przechodzi się kilka metrów w prawo i przewija przez krótką przewieszkę (ok. M4+) – nieco na siłę bo 5 metrów dalej jest teren 0+, ale dla dwóch ładnych ruchów warto 😊. Końcówka to stromy śnieg/trawa i wyjście na taras nad Bulą.
Gdy kończymy znowu zaczyna lać, szybko uciekamy więc do schroniska na imprezę – można posiedzieć dłużej bo sobota przewidziana została na prowadzenie warsztatów wspinaczkowych.