30/06/2024Tagi: TatryDolina Małej Zimnej WodyTurnia PP (Wielka Łomnicka Baszta)Wspinanie górskie lato

Via Verona i Nekonecny Pribeh (wycof), Wielka Łomnicka Baszta

Wycena 1: VIII-   Asekuracja 1: RS2   Długość 1 [m]: 110   Wyciągi 1: 4   Czas 1 [h]: 3   Wystawa 1: W   Ocena 1: 8/10   Komentarz 1:    
Wycena 2: VIII+   Asekuracja 2: S1   Długość 2 [m]: 110   Wyciągi 2: 3   Czas 2 [h]: 0   Wystawa 2: S   Ocena 2: 8/10   Komentarz 2: Wycof z 2 wyc.   

Po długich zmaganiach z Titanikiem (IX-) na Galerii Osterwy (RELACJA) zostajemy na nocleg pod Tatrami i kolejnego dnia wybieramy się na Łomnicką Basztę. Ponieważ dojeżdża do nas Bartek zamierzamy działać na dwa zespoły, rano jednak okazuje się że Marcin nie da rady się wspinać – formujemy więc z Szymonem trójkę. Na celownik obieramy linię, która znajduje się na opracowanej przeze mnie liście największych tatrzańskich klasyków – Via Verona (VIII-). Droga, mimo iż krótka, zachwyca piękną linią i oferuje intensywne wspinanie w centralnej części ściany, przykrytej wielkim dachem przez który biegnie Variant PP (IX+). Mój plan zakłada też kontynuowanie wspinania na turni położonej nad Basztą i zmierzenie się z wielką płytą na drodze Nekonečný příběh (VIII+).

By dostać się pod start Verony konieczne jest przejście ok. 50 metrów skośną trawiastą rampą oddzielającą prawą podstawę ściany od jej właściwego spiętrzenia – robimy to za pomocą zamocowanej poręczówki. Pierwszy wyciąg to ponad 30 metrów wspinania wzdłuż rys i zacięć, stopniowo robi się coraz trudniej (solidne V do VI+) i konieczna jest własna asekuracja – jest tylko kilka starych haków, własne nie są potrzebne ale kompletny zestaw friendów i kostek już tak. Na koniec czeka czujny trawers w prawo za filarek, gdzie znajdziemy dwa nowe ringi – niedawno wymieniono stanowiska oraz trzy stare spity w trudnościach.

Po re-ekipacji jej autorzy sugerują połączenie kolejnych wyciągów w jeden, zdecydowanie lepiej jednak wspinać się zgodnie z pierwszym przejściem klasycznym. Nad stanowiskiem czeka bowiem wymagająca („słowackie” VI+) szeroka rysa na własnej, a tuż po niej wygodna półka ze spitem i hakiem, z której startujemy w główne trudności drogi. Choć ostrzę sobie zęby na kluczowy wyciąg, widząc iż Bartek świetnie radzi sobie z początkiem drogi namawiam go by spróbował – i w ten sposób kolega zalicza piękną tatrzańską życiówkę 😊. Zaczynamy od buldera po krawądkach (VIII-, hak i spit), po którym czeka spory run-out do drugiego stałego punktu (VI+) i podejście wzdłuż zacięcia do drugiego cruxa – wąskiego okapiku z ryską (VIII-, hak pod nim). Po wyjściu z trudności pozostają 2-3 metry do wiszącego stanowiska. Warto wspomnieć że pod okapikiem z lewej strony dochodzi inna piękna, ale trudniejsza już (VIII+) droga P.S. Hrana.

Ostatni wyciąg prowadzi Szymon – zaczynamy od krótkiej ścianki (VII, spit) i przewijamy się w niebanalny sposób w lewo za kancik. Spity do góry są z Hrany (wyciąg VIII, można rozważyć zakończenie wspinania w ten sposób), my oryginalnie trawersujemy dalej w lewo i docieramy do łatwiejszych zacięć (V), którymi kontynuujemy aż do ostatniego stanowiska (łańcuch).

Po wyjściu ze ściany próbujemy zrealizować drugą część planu – przejść Nekonečný příběh (VIII+) czyli Niekończąca się opowieść na turni nad Basztą. Wizytówką drogi jest ogromna płyta, która od dawna rzucała mi się w oczy z podejścia do Terinki. Podchodzimy ok. 100 metrów trawami i zaczynamy wspinanie wzdłuż spitów (gęsto umieszczonych więc nie potrzeba własnego sprzętu). Pierwszy wyciąg to podejście połogiem do okapu, gdzie czekają trudności (VII) – Szymon nie trafia z sekwencją przy pierwszej próbie i zmienia go Bartek. Po przewinięciu idziemy ładnie urzeźbioną ścianą (ok. VI) do góry i skośnie w prawo do stanowiska pod daniem głównym, efektowną wielką płytą (VIII+) nazwaną przez nas lotniskiem.

Po dotarciu pod nią wydaje się, że może być całkiem przystępnie, po kilku metrach czar jednak pryska - połóg staje dęba, a oczekiwanych krawądek brak – są tylko zanikające obłe ryski. Już podczas pierwszej próby wiem, że wyciąg dziś nie puści klasycznie – jest kilka trudnych pasaży, skała obowiązkowo wymaga czyszczenia, a w kluczowym miejscu jest wycięty spit (da się tam założyć kostkę lub frienda ale w rysę będącą jedynym dobrym chwytem). A że nazwa drogi zobowiązuje, płyta się wręcz nie kończy – przejście 40 metrów wymaga świeżości a nie wstawiania się o 17-ej mając za sobą półtora dnia trudnego wspinania… Po treningowej wędce odpuszczamy, zjeżdżamy pod ścianę i schodzimy żlebem w dół – tutaj przez pomyłkę fundujemy sobie dodatkową przygodę 😉.

Na Nekonečný příběh może uda się kiedyś wrócić, najlepiej w polecanej przez autorów kombinacji z linią Začiatok príbehu VIII- (Początek opowieści) na Baszcie, będącej czymś w rodzaju prequela – polecam oraz wspominałem już o tym w opisie drogi TUTAJ. Z nią zresztą też mam jeszcze rachunki do wyrównania 😊.