Clovecina, Kopa Popradzka
Dwudniowe wspinanie w Złomiskach planujemy rozpocząć na Wschodnim Szczycie Żelaznych Wrót, ponieważ jednak górna partia doliny jest w chmurach, na początek skręcamy do Dolinki Smoczej. Zachodnia ściana Siarkana jest mokra, pojawia się więc dobra okazja by sprawdzić czy Človečina (V+) na wschodniej ścianie Popradzkiej Kopy zyskała popularność nie tylko dzięki prawie kompletnemu obiciu ale i jakości wspinania 😊. Uparcie nie odpuszczamy też Żelaznych Wrót i stawiamy się tam późnym popołudniem, wspinanie na Kancie Tillego (VII) kończy się jednak na pierwszym wyciągu, gdy ścianę oblepia gęsta chmura.
Na podejściu cały czas monitorujemy stan mojej stopy, która stale jest na pierwszym etapie leczenia i dwa tygodnie temu miała być jeszcze w gipsie, postawiłem jednak na intensywną rehabilitację by wyrobić się na wyjazd w Dolomity, który już za kilka dni 😉. Po dotarciu pod ścianę okazuje się, że na drodze jest już jeden słowacki zespół, a kolejny pod nią zmierza – okazuje się, że chłopaki będą wspinać się w Tatrach po raz pierwszy więc bez problemu puszczają nas przodem. Ania prowadzi całą drogę (OS), ja obserwuję jak zachowuje się moja stopa (i głowa) i szykuję na coś trudniejszego po południu.
Przebieg Človečiny jest ewidentny, linie wyznaczają gęsto umieszczone ringi – całą drogę da się przejść mając tylko ekspresy (9) choć dla komfortu na łatwiejszych fragmentach można zabrać z 2-3 średnie friendy. Pierwszy wyciąg (V+, 40m) startuje nieco trikowym kantem, po czym prowadzi ścianką nad trawnikiem w lewo. Drugi odcinek (V, 35m) to połoga płyta i mocny trawers w prawo pod okapikami. Kolejny wyciąg (V, 30m) to ładna ścianka po lewej i podejście pod wielką płytę.
Czwarty wyciąg (V+, 30m) po kilku metrach w trawie oferuje bardzo ładne wspinanie po gładkim granicie, na kolejnym (V, 25m) robi się lepsza rzeźba, szósty (V+, 35m) wyprowadza nas z wielkiej płyty stromą ścianką (najtrudniejszy chyba fragment drogi i najwięcej ringów). Wyciąg siódmy (V+, 35m) to łatwe podejście pod ostatnią płytkę, stanowisko jest tuż pod dużym tarasem. Chcąc iść na szczyt (można z niego zejść, najdogodniej do szlaku z Rysów) trzeba pokonać jeszcze dwa dwójkowe odcinki (25m, 40m), chcąc zjeżdżać po trudnościach robimy to z tego miejsca – ponieważ w planach mamy kolejną drogę wybieramy to rozwiązanie i szybko wracamy pod ścianę.
Krótko podsumowując drogę oferuje przyjemne i komfortowe wspinanie po płytach, poprzetykanych niestety kilkoma trawnikami. Osoby poszukujące obitych piątek z pięknymi widokami powinni być zadowolone, dorzucając do tego wejście na szczyt lub graniówkę w jedną lub drugą stronę może z tego wyjść dodatkowo fajna taternicka wycieczka.
Po wyjściu ze Smoczej Dolinki okazuje się, że wyżej się przejaśniło – namawiam więc Anię na lekko karkołomny pomysł by jednak spróbować tych Żelaznych Wrót. Na drugi skraj Złomisk docieramy dopiero po trzech godzinach (stopa nie pozwala na szybkie tempo), około 17-tej – mocno już zmęczeni ale uspokajam partnerkę, że Kant Tillego ma tylko trzy wyciągi, do zmroku powinno więc się udać 😉. Niestety po pierwszych metrach okazuje się, że jest mokro, do tego mocno wieje i po chwili ściana znika w chmurze – nie chcąc robić tej pięknej drogi na siłę wracam w dół, cóż szkoda tylko tych kilometrów w nogach… Za to dzięki temu nad Zmarzłym Stawem możemy zjeść kolację jeszcze przy świetle dziennym i trochę dłużej odpocząć przed jutrzejszym intensywnym dniem zaplanowanym w Dolinie Rumanowej.