Physique et Sans Issue, Aiguille Dibona
Po wspinaniu w Dolomitach i krótkim odpoczynku nad morzem w Ligurii robimy z Anią dwudniową dogrywkę w Alpach – na Królowej Delfinatu czyli Aigulle Dibona. Po zrobieniu w zeszłym roku obleganej przez "pół świata" Visit Obligatoire (VII/6b, RELACJA) i równie pięknej Coup de Bambo (VIII/7a, RELACJA) moją głowę cały czas zaprzątała Physique et sans issue (IX-/7b 300m), więc ucieszyłem się gdy partnerka zgodziła mi się na niej towarzyszyć już po roku 😊. Problem pojawił się gdy będąc już niedaleko trafiamy na informację o czerwcowej powodzi w wyniku której kompletnie zniszczone zostało miasteczko La Berarde oraz droga prowadząca przez całą dolinę… Ale cel jest tak kuszący, że postanawiamy spróbować w jakiś sposób dostać się na miejsce!
Po sprawdzeniu okazuje się, że jedyny legalny sposób by wjechać do doliny to skorzystanie z busa uruchomionego dwa tygodnie wcześniej, dojeżdżającego jednak 10km poniżej Les Etages, skąd zaczyna się podejście pod Dibonę. Na Internecie doczytujemy, że zdarzają się też tacy łamiący zakaz i próbujący dojechać autem aż do dotychczasowego parkingu przy wejściu na szlak – droga jest już odbudowana na tyle by korzystać mogli z niej mieszkańcy. Po pokonaniu ciągnącego się niemiłosiernie podejścia (ah to rozleniwienie po plażowaniu) do schroniska Soreiller docieramy pod wieczór – potwierdza się informacja, że choć jest wyłączone z obsługi, pozostał dostęp do jadalni i sypialni. Pierwszej nocy towarzyszy nam dwójka Niemców, drugiego dwójka Rumunów – przy jednej z najbardziej zatłoczonych alpejskich ścian to jak wygrać na loterii!
W położoną tuż przy schronisku ścianę wchodzimy niespiesznie o 9 rano - pokonujemy odcinek podejściowy (III) do pierwszego stanowiska jeszcze z liną w ręku. Czeka mnie dziś prowadzenie całej drogi więc czuję lekką niepewność czy starczy sił na patentowanie i prowadzenie kluczowego, dopiero ósmego wyciągu - tak czy siak czeka świetne wspinanie i to jest najważniejsze! Startujemy tuż na prawo od Physique – po pokonaniu małego przewieszenia czeka stroma płyta z dobrą ale nieco nieczytelną rzeźbą (6a+). Po ok. 20m zatrzymuję się na stanowisku, jak się okazuje to z topo jest dobre 10m wyżej (dwa spity) – lepiej dojść do niego gdyż inaczej czeka nas dodatkowy postój. Po pokonaniu reszty wyciągu oraz odcinka ok. 6c powyżej zatrzymuję się pod okapami by być w stanie uciągnąć linę.
Przejście między przewieszkami (7a) jest niezwykle efektowne ale i bardzo dobrze obite, dzięki czemu stres w „ślepym zaułku” (od którego nazwę wzięła droga) jest nieco mniejszy 😊. Po technicznym trawersie czeka kilka mocnych pociągnięć na przewinięciu przez kant – nie trafiam niestety z sekwencją i zawisam, swoje robi też brak rozgrzania oraz obłe chwyty. Po przewiązaniu się powtarzam na szczęście odcinek w drugiej próbie i docieram do położonego tuż nad okapami stanowiska. Trzeci wyciąg (6a) jest bardzo przyjemny, w sam raz na dojście do siebie po poprzednim – idziemy do góry wzdłuż zacięcia, po czym odbijamy do spitów po prawej (te na lewo są z Bambou) i kontynuujemy łatwą płytą do stanowiska na przewieszonej ściance – warto przedłużyć taśmami by wygodnie stać poniżej.
Czwarty wyciąg (6c+) to przepiękna pionowa płyta trzymająca poziom aż do minięcia małego okapiku, gdzie nastromienie nieco spada i pojawiają się dobre chwyty, a na koniec i przerysa. Kolejny odcinek jest równie piękny, choć nieco łatwiejszy (6b+) – mijamy okap prawą stroną i kontynuujemy wprost do góry aż do stanowiska pod leżącymi płytami. Te choć wyglądają na dość przystępne, wcale takie nie są (6c+) – po pierwszych przyjemnych metrach czekają dwa trikowe fragmenty, ten trudniejszy jest tuż pod sam koniec i prawie mnie zrzuca 😊. Wyciąg siódmy (6c) to ponownie odmienna formacja, tym razem bowiem przez prawie 50m trzeba się mierzyć z męczącymi obłymi rysami oraz nieco rzadszą asekuracją – w niektórych miejscach można pomóc sobie friendami. Po przejściu rys i wisienki na torcie w postaci podejrzanej płyty nakrytej kosówką do wygodnego tarasu pod trudnościami wychodzę mocno zmęczony. Gdy dociera Ania robimy sobie więc półgodzinny piknik czekając aż Słońce nieco przygaśnie – granit jest bardzo nagrzany, co w trudnościach może być sporym problemem.
Pierwsza próba zaczyna się całkiem rokująco – wyposażony w rękawiczki do rys pokonuję pierwsze metry przyjemnym klinowaniem i dobrze łapię balans na przejściu w płytę. Kluczowe miejsce zatrzymuje mnie jednak jak ściana - na OS-a nie ma szans gdyż kolejne 30 minut spędzam na wymyśleniu jakiejkolwiek sensownej sekwencji. Trzy metry wyżej jest wyraźnie łatwiej, brakujący fragment to jednak prawdziwa zagadka. Przy kolejnej próbie okazuje się, że nie jestem w stanie połączyć ruchów, wymyślam więc coś zupełnie innego, nadal słabo jednak rokującego w ciągu. Trzecia próba, która ma być ostatnią idzie bardzo dobrze – jak się okazuje cień zrobił swoje i tarcie znacznie się poprawia, już przy wyjściu z trudności nie utrzymuję jednak chwytu i zawisam. Lekko podłamany godzę się z tym, że drogę skończymy z 1xAF – jestem mocno zmęczony, zbliża się zachód Słońca, partnerka asekuruje już trzy godziny, a do tego zaczyna marznąć i cały dzień źle się czuje. Mimo tego namawia mnie na jeszcze jedną próbę, która niespodziewanie kończy się powodzeniem – zaczynam nieporadnie ale w trudnościach wszystko wychodzi jak należy!
Pozostaje trochę łatwiejszych rys i melduję się na stanowisku, wiedząc że ostatni wyciąg to raczej formalność (5c), robiliśmy go już bowiem w zeszłym roku na Coup de Bambou. Droga Physique wytyczona została do górnych półek (Vire Boell) – stąd można wrócić wzdłuż wygodnej linii zjazdów (patrz dodatkowe topo) lub jeżeli mamy czas i ochotę kontynuować na szczyt jedną z dróg, najlepiej Visit Obligatoire. Niecałą godzinę później meldujemy się z powrotem pod ścianą, czyli właściwie już przy schronisku i raczymy się kolacją oraz przyniesionym specjalnie na tą okazję dobrym winem w wyjątkowej ciszy i spokoju 😊.
Podsumowując droga jest piękna oraz oferuje sporo zróżnicowanego wspinania – na pewno zalicza się do grona najlepszych jakie robiłem w Alpach więc gorąco polecam! W 2021 roku została re-ekipowana, do dyspozycji mamy więc porządne nowe spity, na wyciągach 7a i 7b w trudnościach umieszczone dość gęsto, na pozostałych odcinkach czasami nieco dalej ale nadal bezpiecznie.