Forever Young, Skrajna Liptowska Turnia
Wyjątkowo pogodny długi weekend w Tatrach rozpoczynamy od wizyty na Skrajnej Liptowskiej Turni. Jesienią zeszłego roku na jej południowo-wschodniej ścianie nową drogę Forever Young (VII) otworzyli Alina z Mariuszem czyli bratnie tatrzańskie dusze 😊. Intensywne kolejne dwa dni w zanadrzu oraz fakt, że piątek jest pierwszym dniem po opadach, do tego z dość mroźnym wiatrem sprawia że cel idealnie pasuje do planu. Droga okazuje się godna polecenia - ma logiczny przebieg i kilka ciekawych pasaży w ładnej skale, do tego gotowe stanowiska zjazdowe oraz kilka spitów, które dobrze uzupełnia własna asekuracja. Wydaje się więc w tym momencie najciekawszą linią na ścianie i popularnością przebić powinna powtarzaną co jakiś czas Sumę Wszystkich Strachów (relacja z niej TUTAJ).
By oszczędzić nogi, drogę pod ścianę skrócić można sobie kolejką – po wyjechaniu pod Solisko czeka nas trawers do Doliny Furkotnej i godzinny spacer z ok. 300m różnicy wysokości na podejściu. Nie startując zbyt późno i nie grzebiąc się spokojnie zdążyć można na kolejkę powrotną (do 16:45) – my nie spełniamy tych warunków, spóźniamy się kilka minut i czeka nas dodatkowa godzina na zejściu 😉. Pod Prawy Filar dotrzeć można trawersując skośnie pod ścianą, wygodniej jednak iść szlakiem aż pod Niżni Wielki Furkotny Staw i przejść w poziomie. Forever Young startuje na trawiastej półce na lewo od wejścia w drogę (ciekawą ale dość porośniętą) Lewa Ściana Prawego Filara i biegnie równolegle do niej – na początku jest spit z karabinkiem.
Wspinanie zaczynamy łatwym terenem (IV) w kierunku szerokiej rysy między przewieszkami – pokonanie jej i wejście do zacięcia powyżej to trudności tego wyciągu (VII-, dwa spity). Wyżej czeka kilka łatwych metrów i odbicie w prawo obok kolejnego spita – zdecydowanie warto rozważyć stanowisko pośrednie gdyż jest wygodna półka. Gdy tego nie zrobimy czeka nas w sumie prawie 60 metrów wspinania - jeżeli nie mamy dodatkowego sprzętu (normalnie wystarcza zestaw friendów 0,2-2 i kostki) to czeka nas stres i szarpanie się z liną w dość kruchym terenie pod koniec wyciągu. Stan ten zasugerowali zresztą sami autorzy po naszym przejściu więc jest oficjalne przyzwolenie jeżeli ktoś by miał wątpliwości 😉. Ja jednak idę dalej i po przewinięciu na porośniętą ściankę (VI-) wpadam w tarapaty bo nie mam czym się asekurować, do tego odbijam za wcześnie w lewo i ląduję na półeczce nad którą czeka gładka porośnięta ścianka. Po spędzeniu w tym miejscu pół godziny w końcu zbieram się na odwagę i wracam gdzie trzeba, kosztuje to jednak sporo nerwów zarówno mnie jak i Anię z którą mam tylko radiowy kontakt.
Po ochłonięciu na stanowisku oraz wyproszeniu partnerki żebyśmy mogli kontynuować, ruszamy w drugi wyciąg. Ten na szczęście okazuje się ładny, lity i dobrze asekurowalny – jest co prawda tylko jeden spit ale spora liczba rys umożliwia zakładanie wielu własnych przelotów. Idziemy filarkiem do góry (V+) i odbijamy przy bolcie skośnie w prawo wzdłuż pęknięć (VI+) aż do zacięcia wyprowadzającego na trawiastą półkę. Po podejściu kilkanaście metrów do góry i w lewo (duża kosówka) czeka nas ciekawy okapik (VI-) i stanowisko zaraz powyżej. Trzeci wyciąg również oferuje ciekawe i przyjemne wspinania – idziemy wzdłuż rys po lewej (V) do kantu (widoczny spit) i przewijamy się przez niego na połogą płytkę z krótkim technicznym miejscem (bardziej VI+ niż VII-) ubezpieczonym drugim punktem. Na koniec zostaje nam krótki 15-metrowy wyciąg rozpoczynający się efektownym przewinięciem między przewieszkami z trzema blisko umieszczonymi sptiami. Dobrze balansując czekają nas tylko dwa trudniejsze ruchy (VII) i łatwy odcinek do stanowiska pod zwieńczeniem filara - całość udaje zrobić się więc OS-em.
Chcąc kontynuować na szczyt wychodzimy na taras powyżej i idziemy wzdłuż grani lub poniżej lewą stroną (jak na Sumie Wszystkich Strachów). Kończąc wspinanie wygodnie i szybko zjeżdżamy wzdłuż pokonanej linii drogi – na stanowiskach póki co są karabinki. Słońce na drodze jest od rana do ok. 15 można więc śmiało planować ją na chłodniejsze dni, dodatkowym bonusem są piękne widoki i prawie pewna samotność w ścianie. Zachęcamy do powtórzeń!