27/11/2023Tagi: Podsumowania

Podsumowanie sezonu letniego 2023

Tradycyjne już po zakończeniu sezonu krótkie podsumowanie oraz linki do wszystkich relacji jakie pojawiły się na blogu w omawianym okresie. W Tatrach udało powspinać się na 26 drogach (25 ukończonych), co przełożyło się na ok. 6290 metrów i 133 wyciągi. Biorac pod uwagę uporczywą kontuzję, długie okresy niepogody, dwa wyjazdy alpejskie w środku sezonu i wczesny atak zimy nie ma co narzekać - na koncie pojawiły się kolejne perełki, kilka rzadziej powtarzanych linii oraz piękna łańcuchówka. W Alpach i na innych dużych ścianach uzbieralo się jeszcze więcej metrów (ok. 7475) i wyciągów (212). Ważniejsza od liczb jest jednak uroda dróg - większość spośród 20 linii (3 jeszcze w okresie zimowym) jest świetna, a kilka z nich zalicza się do największych górskich klasyków.

Po sezonie zimowym (podsumowanym TUTAJ) Święta Wielkanocne spędzamy z Anią na Chorwacji - poza sportowym wspinaniem w rejonach Marjan (Split) i Visoke pole (Omis) robimy ładną wielowyciągową drogę Secrets of Cetina (6b+ 300m OS) na ścianie Ilinac. Po powrocie działamy w polskich i słowackich skałach szlifując formę przed majówkowym tripem na Sardynię - odwiedzamy m.in. Hradok czy Tropikalną Skałę. Niestety tuż przed wyjazdem obciążeń treningowych nie wytrzymują moje barki, które będą dawać mi się we znaki cały sezon. Na szczęście mimo kontuzji udaje się fajnie podziałać przez kilka dni - po odwiedzeniu sportowego Pietra Filosofale (Isili) od razu zabieramy się za główny cel wyjazdu - przepięknego Wolfganga Güllicha (7a 390m RP) na słynnej Punta Giradili. Po przejściu upatrzonej od dawna linii ręcę bolą przez kilka dni, udaje się jednak dorzucić do kolekcji trzy inne lokalne wielowyciągowe klasyki - efektowne ale przystępne Cromosomi Corsari (6b+ 175m RP) na nadmorskiej Pedra Londze, mocną płytową linię La mia Africa (6c/c+ 220m OS) na Monte Oddeu oraz unikalne Dillosauro (6c 50m RP) na granitowym Jurassic Park.

W Tatrach jeszcze pod koniec maja jest mnóstwo śniegu, mimo to na słonecznych ścianach udaje rozpocząć się sezon. Zaczynam od długiej wycieczki z Martą i Szymonem pod Czarny Szczyt, na którym robimy Filar Puškáša (V+ 200m OS), po czym z Anią spędzamy weekend w Dolinie Pięciu Stawach Polskich. Po podejściu działamy na Kozim Wierchu - zaczynamy od zapewne pierwszego powtórzenia nowej drogi Płyta Hajzera direct (V+ 120m OS), po czym nadrabiamy zaległości z kursowym klasykiem jakim jest Filar Południowy (V 300m OS). Drugiego dnia idziemy na Zamarłą Turnię, gdzie po mojej nieudanej próbie na Przepuklinie (odkręcony spit w kluczowym miejscu!) Ania prowadzi piękną linię Jargiło-Paćkowski (VI+ 120m).

Czerwiec rozpoczynam od kolejnej "dwudniówki" z Anią - tym razem nad Popradzkim Stawem. Pierwszego dnia jest zimno i wieje, zostajemy więc na Osterwie, gdzie prowadzę drogę Slepá ulička (VIII- 110m OS). Nazajutrz wybieramy się na Wołową Turnię by zmierzyć się z dwoma historycznymi liniami zaliczanymi do grona tatrzańskich klasyków - pomagam rozprawić się partnerce z pięknym Eštokiem-Janigą (VII- 140m RP), po czym nie bez problemów prowadzę niebanalnego Orolína (VII/VII+ 180m OS). Niestety po tym miłym początku pogoda w Tatrach załamuje się - przez kilka tygodni na okrągło leje, pozostaje więc potrenować w skałach. Mając przed sobą wyjazd w Alpy na dotychczasową drogę życia skupiam się głównie nad poprawą technik rysowych - stąd też odwiedziny takich rejonów jak PłakowiceKrucze SkałyKingsajz czy Faklove spary.

Tygodniowy pobyt w Alpach zaczynam od wizyty na ulubionych Enversach, gdzie w ramach rozwspinu przed głównym celem przechodzimy z Romkiem dwa kolejne klasyki "z listy" - w towarzystwie Szymona rysowo-płytową Pedro Polar (6b/c 400m RP) na Aiguille de Roc oraz w dwójkę sporo dłuższą i bardziej wymagającą République Bananière (6c 950m OS) na Igle Republiki. Po tej intensywnej rozgrzewce czas na danie główne ponownie w zespole trójkowym - wymarzone American Direct (6c+ 1400m FL) na Petit Dru. Po dwóch całych dniach i nocy w ścianie legendarną drogę (oraz całą ścianę) udaje przejść się klasycznie, kolejna noc schodzi na zjazdy z Grand Dru na który również wchodzimy - po tej przygodzie długo dochodzimy do siebie ale zdecydowanie warto było!

Końcówka lipca to dwie wizyty w Tatrach, gdzie pogoda nadal jest bardzo kapryśna - najpierw wybieram się z Bartkiem i Michałem na przygodową Brnenską cestę (VI 350m OS) na zachodniej ścianie Gerlacha, po czym meldujemy się z Anią nad Morskim Okiem, gdzie ponownie organizuję obóz klubowy. Niestety nie leje tylko przez dwa dni do popołudnia, działamy więc na wschodniej Mnicha, na której między opadami udaje przejść się dwie świetne drogi - Kombinację Fereński/Kosiński (VII+ 90m OS) oraz zaliczanej do grona najpiękniejszych w Tatrach American Beauty (VIII+ 190m RP). Poprowadzenie w całości tej drugiej drogi było jednym z moich taternickich marzeń, także dzięki jego spełnieniu sezon mogłem już zaliczyć do udanych!

Początkiem sierpnia nadal leje, pozostaje więc poczekać na drugi alpejski wyjazd - tym razem obóz klubowy organizuję w odległym rejonie Ecrins należącym do Alp Delfinackich. Pobyt w granitowym raju rozpoczynamy z Anią dość nietypowo, bo od wizyty na dwóch imponujących wapiennych turniach - Tenailles de Montbrison (Infinie Patience (6c 400m OS) i Tête d'Aval de Montbrison - Pilier Rouge Hebdo (6c 380m OS). Po krótkim rekonesansie w Ailefroide (Snoopy direct (6b 300m OS) postanawiamy zmierzyć się z jedną z najlepszych granitowych już ścian w okolicy – południową Aiguille de Sialouze, na której robimy świetną i różnorodną Attaque a Main Armee (6c+ 420m OS). Po obozie zostajemy w Delfinacie na dogrywkę, przenosimy się jednak w zachodnią część - specjalnie dla jednej z najpiękniejszych turni w Alpach, Aiguille Dibona. Po przejściu świetnego Coup de Bambou (7a 340m OS) pierwszego dnia, z powodu bolących barków niestety muszę odpuścić główny cel, na całkiem dobre pocieszenie pozostaje nam duży alpejski klasyk, który okazuje się nie tylko świetny ale dość solidny w swojej wycenie - Visite Obligatoire (6b 460m OS).

We wrześniu czas na powrót w Tatry - pogoda poprawia się po pierwszym deszczowym weekendzie, podczas którego robimy z Anią rekreacyjne Jubilejną (IV 230m OS) i Cez výlom (V 300m OS) na Wielickiej Baszcie. Kilka dni później wyciągam Romka na jedną z "dróg sezonu" - należąco do grona najlepszych ósemkowych linii w Tatrach długa i różnorodną Cestę do hôr (VIII/VIII+ 450m RP). Piękny (jedyny chyba taki w całym sezonie!) weekend spędzamy z Anią w okolicy Doliny Złomisk. Zaczynamy od odwiedzenia kompaktowej zachodniej ściany Szarpanych Turni, gdzie prowadzę upatrzone od dawna dwie piękne linie - Strecha (VII+ 80m RP) i Sedem životov (VIII 100m RP). Po ciepłej nocy przechodzimy do Doliny Ciężkiej pod Galerię Gankową, na której robimy starego uznanego klasyka - Filar Centralny (VII 280m OS). Tydzień później ponownie wiążę się z Romkiem na naszej kolejnej wymarzonej linii - Wachowiczu (VIII 90m FL) na Mnichu. Tatrzańska perełka nie zawodzi, a że mamy mało chcemy dorzucić jeszcze jedną - niestety na kluczowym wyciągu Superaty Młodości (VIII+/IX- 80m) dopada nas deszcz i kończymy ją w stylu AF. Miesiąc zamykam przejściem o zupełnie innym charakterze, wraz z Szymonem wybieramy się bowiem na ponad dwukilometrową łańcuchówkę o nazwie Stanisławskie Widły - piękna przygoda na miarę Alp!

Październik nie daje zbyt wielu okazji do podziałania w Tatrach. Zaczyna się zimno i wilgotno - z Dominikiem udajemy się mimo to na Osterwę i robimy dwie ósemkowe linie - Guliver  (VIII- 130m OS) i Elina (VIII 70m RP). Tydzień później bardzo mocno wieje - dzięki słonecznej pogodzie udaje nam się jednak z Anią podziałać wysoko w górach i zrobić tegoroczną nowość, bardzo ciekawe Grilované cencúle (VII+ 250m RP) na Jaworowym Szczycie. Wietrznie jest również przez kolejne dni, do czego dochodzi opad śniegu. Upieramy się jednak z Anią by raz jeszcze dotknąć tatrzańskiego granitu, finalnie marzniemy na Zamarłej Turni, na której udaje zrobić się ciekawą nowość sprzed kilku zaledwie tygodni - Veni (VII+ 180m OS).

Początkiem listopada chcąc złapać jeszcze trochę Słońca przed zimą decydujemy wyskoczyć się na długi weekend na Sycylię. Moje barki są w coraz gorszym stanie, odpuszczam więc mocniejsze wspinanie i postanawiamy poeksplorować Monte Monaco pod kątem odpowienio przystępnych wielowyciągów. Zaczynamy od ściany północnej, gdzie robimy bardzo ładną La Collina del Conigli (6b+ 210m OS). Drugiego dnia wybieramy się na turnę Pizzo Monaco tuż obok - na niej robimy świetne i intensywne Parole al Vento (6b+/c 160m OS) oraz przystępniejszego klasyka - L'Abito Non Fa il Monaco (6b 220m OS). Pobyt kończymy na imponującym wschodnim filarze, gdzie spędzamy piękny i przyjemny dzień wspinając się po drodze Sogni d'Oro (6b 480m OS).

Linki do relacji z Tatr w sezonie letnim 2023 (chronologicznie):

Linki do relacji z Alp/wielowyciągów w sezonie letnim 2023:

Pozostałe wpisy w sezonie letnim 2023:

Na blogu pojawiła się też aktualizacja bardzo ważnego opracowania Polecane drogi w Tatrach (w tym TOP100+), podzielonego na drogi łatwiejsze (LINK) i trudniejsze (LINK).

W galerii poniżej po 1-2 zdjęcia z wymienionych powyżej dróg (tylko górskich) - ułożone chronologicznie.