Arancia meccanica i Non spezzarmi il cuore, Masua Porto Flavia
Jak już wspomniałem w relacji z Porto Flavia (TUTAJ), podczas zjazdów po Hard o Soft, zachwyciła nas uroda pięciowyciągowej linii Arancia meccanica (6c 150m) – dlatego też wracamy na nią dwa dni później. Droga prowadzi wzdłuż efektownego pionowego pasa pomarańczowej skały przecinającego prawie całą ścianę, co przekłada się na piękne i ciągowe wspinanie po dziurach i krawądkach. Ponieważ udaje mi się poprowadzić całość OS-em, po południu mamy czas na biegnącą tuż obok, niedawno re-ekipowaną Non spezzarmi il cuore (6b+/c 150m OS). Tutaj jest mniej ciągowo, wspinamy się za to w różnorodnym formacjach więc zapewne dlatego to też jeden z hitów ściany. Niestety Ania z powodu przeziębienia nie czuje się za dobrze, prowadzę więc ponownie całość – w takiej skale przy sportowej asekuracji to jednak czysta przyjemność!
Po dotarciu pod Mechaniczną pomarańczę okazuje się, że na drodze jest już zespół – wspina się jednak dość sprawnie, po chwili więc możemy ruszać. Zanim dostaniemy się będącego wizytówką drogi ponad 100-metrowego pomarańczowego ścieku czeka nas wyciąg (6b+) w ostrej białej skale z dwoma przedzielonymi półką technicznymi odcinkami – ładniejszymi niż wyglądają. Drugi odcinek (6b+) to już piękne wspinanie w lekkim przewieszeniu po zaskakująco dobrych chwytach z krótkim cruxem pod koniec. Na trzecim wyciągu (6c) czeka nas danie główne – 40 metrów po pionowej płycie o strukturze przypominającej skórkę pomarańczami z dziesiątkami ostrych dziurek. Na szczęście po drodze jest kilka dobrych stopni na których można odpocząć i nie ma trudnych sekwencji, dzięki czemu jest mniej ciągowo niż mogłoby się wydawać – choć oczywiście trzeba się trochę napracować by wytrzymać do końca 😊. Czwarty wyciąg (6b+) jest nieco mniej atrakcyjny i krótszy – do pokonania mamy lekko przewieszoną ścianę z dobrymi chwytami. Ostatni odcinek (6b+) wydał mi się bardziej wymagający ale i bardziej atrakcyjny. Po czterech szybkich zjazdach
Non spezzarmi il cuore (pol. Nie łam mi serca) zaczyna się bardzo ładną ścianką (6a+) z ostrymi chwytami przypominającymi formacje w Paklenicy, z jednym wyraźnie trudniejszym fragmentem. Następnie do pokonania mamy ciekawą, techniczną rysę (6b) z łatwiejszą płytą powyżej. Trzeci wyciąg zaczyna się dość niewinnie dobrze urzeźbioną ścianką, z której wytrawersować trzeba jednak w dość ekwilibristyczny sposób – chyba coś zrobiłem nie tak bo wydało się trudniej niż 6a+. Kluczowy odcinek (6b+/c) zaczynamy wzdłuż zacięcia po lewej w skale gorszej jakości, po czym czeka jednak kilka świetnych przechwytów kończących się wyjściem nad okapik. Ostatni fragment (6b+) prowadzi śliczną płytą o doskonałej rzeźbie – trudniejszy jest tylko start, potem to już przyjemna formalność. Po zjeździe wzdłuż linii drogi (mieliśmy pojedynczą linę 80m, 70m też byłaby ok) mamy jeszcze godzinkę do zachodu Słońca, schodzimy więc na plażę poniżej i delektujemy się Ichnusą 😊.
Obie drogi oczywiście gorąco polecam (jak i robione dwa dni wcześniej Hard o soft), zastanawiając się nad innymi liniami warto sprawdzić aktualny stan asekuracji – na niektórych najstarszych może nie być bezpiecznie choć co roku re-ekipowne są kolejne linie.