Filar Puskasa, Galeria Gankowa
Tym razem na letni obóz KW BB wybieramy Dolinę Białej Wody, gdzie jak wiadomo wszędzie pod ściany daleko, a na krótkie i łatwe drogi nie ma co liczyć 😉. Mamy nadzieję, że pogoda będzie łaskawa i uda się podziałać na Galerii Gankowej, Małym Młynarzu i Młynarczyku. Niestety plany zostają zweryfikowane, w czwartek i piątek próbujemy zrobić „cokolwiek”, a w sobotę prawie wszyscy opuszczamy Tabor. Pierwszego dnia, po przybyciu na miejsce i zrzuceniu ciężkich plecaków i rozłożeniu namiotów, bardzo optymistycznie postanawiamy wybrać się na Galerię Gankową i spróbować Filar Centralny. Ściana jest jednak w większości mokra, pozostaje plan awaryjny i łatwiejszy filar, którym prowadzi droga Puškáša (V).
Do Doliny Ciężkiej wyruszamy w dwa zespoły – ja z Anią i Szymon z Kredytem. Pod ścianą jesteśmy dopiero po 12-tej, większość dróg jest niestety mokra, w tym nasz cel główny czyli Filar Centralny. Na pocieszenie postanawiamy więc iść na Puškáša. Pierwsze trzy wyciągi prowadzą łatwym (III-IV) terenem, na którym można wspinać się wieloma wariantami – w okolicy jest dużo starych haków i kilka stanowisk. Wybieramy najciekawsze formacje i staramy się unikać parchów i wilgoci, choć miejscami nie jest to możliwe. Na stanowisku pod Kominem Stanisławskiego trawersujemy w prawo by dotrzeć do stanowiska pod charakterystycznym trójkątnym okapem. Ja zapędziłem się za bardzo do góry i po przejściu dość wymagającej rysy (ok. V+), musiałem trochę schodzić, co spowodowało mocne przesztywnienie na linie.
Kluczowy wyciąg to czujny trawers po płycie pod okapem (V) i łatwa przewieszka, wspinanie jest naprawdę ładne – szkoda, że podobnych fragmentów na drodze za wiele nie ma… Dalej łatwym terenem podchodzimy do góry i w prawo przekraczamy kant filara, dochodząc na trawiastą półkę. Tutaj uwaga – dalej idziemy lewym skrajem płyty, kierując się z powrotem na kant, schemat może wprowadzać w błąd. Ja idę bliżej środka płyty, gdzie jest bardzo nieprzyjemnie i krucho, nie ma jednak opcji powrotu więc dochodzę prawie pod zacięcie z drogi Skorka/Wacha i tutaj ściągam Anię. Szymona, prowadzącego w drugim zespole, instruuję by nie popełnił mojego błędu i po chwili dochodzi do właściwego stanowiska na kancie, pod zacięciami wyjściowymi.
By wrócić na drogę trawersuję skośnie w prawo, trafiam stare haki z drogi Gálfiego i po chwili znajduje się jakieś 10 metrów nad Szymonem. Po nieprzyjemnym przewinięciu przez kant wracam do zacięcia, którym prowadzi nasza droga i w jego środku zakładam stanowisko. Cały wyciąg jest zalany wodą, chłopaki startując u podstawy zacięcia też nie mają więc łatwo. Ostrożnie prowadzę ostatni odcinek (sporo haków) i czujnie przewijam się na taras Galerii Gankowej. Jeszcze tylko kilka metrów gruzowiskiem i jestem przy słupku, wpiętym linką do ringów. Po chwili dochodzi do mnie Ania i wspólnie cieszymy się widokami, czekając na drugi zespół. Na drodze zeszło nam cztery godziny ale gdyby nie moje warianty i stan ściany, spokojnym tempem można ją zrobić w trzy.
Koniec wspinania na Galerii to jak wiadomo nie koniec przygody, zejście z niej jest bowiem jednym z trudniejszych w Tatrach – czeka nas sporo down-climbingu i trawersowania stromymi trawami. To moje trzecie zejście z GG, staram się więc wybierać najmniej nieprzyjemne warianty, co do końca jednak się nie udaje 😉. Na Tabor wracamy późnym wieczorem, po drodze spotykamy jeszcze Łukasza i Mateusza, którzy wspinali się na Klasycznej na tej samej ścianie. Wspólnie z nimi i nie śpiącymi jeszcze klubowiczami zasiadamy na chwilę do ogniska.