Via Finlandia, Torre Grande (Cinque Torri)
Drugiego dnia pobytu w Dolomitach postanawiamy zrobić coś krótszego ale i trudniejszego - rejon Cinque Torri nadaje się do tego idealnie. Via Finlandia od dawna jest w moim „kajecie”, reklamowana przez znajomych jako piękna ale ciągowa i wymagająca (w swojej kategorii) droga. Pierwotna wycena VI+ jest obecnie często weryfikowana na 6b (ok. VII), czego po jej przejściu nie podważamy 😉 Na pewno droga jest zdecydowanie poważniejsza od robionej przeze mnie dwa lata temu Diretta Dimai, na południowej ścianie tej samej turni (RELACJA). Co jednak ważniejsze – Finlandia to jedna z najładniejszych dróg jakie robiłem w Dolomitach, zdecydowanie polecam!
Gdy stajemy pod wschodnią wystawą Torre Grande, czujemy się lekko onieśmieleni – ściana ewidentnie się przewiesza i wygląda na niedostępną dla takich przeciętnych wspinaczy jak my. Patrzymy przez chwilę jak zespół przed nami walczy na końcówce zacięcia i bloczy na kolejnym odcinku, po czym szukamy wymówki do odwrotu. W końcu jednak postanawiamy spróbować, najwyżej skończy się wycofem po pierwszym lub drugim trudniejszym wyciągu.
Ruszam w zacięcie (6a), nie jest trudno ale ciągowo. Wyciąg jest obity prawie na sportowo, pomiędzy spitami zakładam nieliczne friendy i powoli przesuwam się do góry. Niektóre ruchy są naprawdę fajne, a ściana po lewej stronie, mimo iż przewieszona, daje możliwości ustawienia w rozkroku by ręce trochę odpoczęły. Po wyjściu z zacięcia jeszcze kilka metrów trawersu i jestem na stanowisku. Ściągam Anię i niepewnie spoglądam dalej. Drugi wyciąg (6b) startuje 3-4 metry do góry, po czym wchodzi w długi trawers po dziurkach i małych stopniach, dalej do góry i wznoszący trawers w lewo. Spity i haki ułatwiają asekurację, trzeba jednak być skupionym bo czeka nas solidne wspinanie przez 20 metrów, a miejsc na porządne zrestowanie brak.
Na trzecim odcinku czeka kolejny trawers i kolejny przewieszony fragment, poziom 6a-6b. Zmęczone ręce dają o sobie znać – nadal jest czujnie i ciągowo, trudności odpuszczają dopiero pod stanowiskiem. Na ostatni wyciąg zmieniamy się na prowadzeniu – Ania finalnie dzieli go na dwa odcinki byśmy dobrze się słyszeli. Przechodzi czarną płytę zakończoną przewieszką (własna asekuracja), po czym robi pośrednie stanowisku na szerokiej półce. Na koniec czeka płytka za V+ z trzema spitami, z którą moja partnerka rozprawia się bardzo szybko i po chwili ściąga mnie na szczyt Torre Grande. Drogę udało się przejść OS-em, co cieszy biorąc pod uwagę jej ciągowe trudności i nasz poziom 😊. Widoki psują nam niestety gęste chmury, długo więc na wierzchołku nie zabawiamy i zjeżdżamy kominem między turniami pod ścianę.
Via Finlandię warto zrobić, to zdecydowanie jeden z największych klasyków Cinque Torri. Droga choć krótka, jest piękna, różnorodna i ciągowa, a dobra asekuracja pozwala na odważne podjęcie próby jej przejścia.